piątek, 26 września 2008

Znów coś wyprodukowałam :)


Zakupiony w starociach ceramiczny naparstek zainspirował mnie i zmusił do działania :) Urocze kwiatki zaowocowały kwiatowym motywem na serduszkach-zawieszkach. Na jednym wyhaftowałam nasze inicjały, na drugim motto. Wyszło równiej niż na serduchu spiżarniowym, chyba idzie mi coraz lepiej, hehe. Muszę nabrać wprawy, bo planuję serię sercową na choinkę. Czeka mnie dużo pracy.

Konkurs!

Costa ogłosiła konkurs. Postanowiłam i ja spróbować sił. A co mi tam! Nagroda wygląda zachęcająco. Zawsze chciałam spróbować scrapu i decou, więc może mi się poszczęści i wygram zestaw startowy?
:D
Oto wspomniana, apetyczna nagroda.
Mniam...

czwartek, 25 września 2008

Czas zaklęty I

Wiele razy zdarza mi się podczas odwiedzin babci wyciągać stare fotografie. Za każdym razem proszę ją o garść historii rodzinnych z nimi związanych. Często powtarzają się, ale tak bardzo je lubię, że sama wciąż proszę o powtórki :)
Postanowiłam w końcu zeskanować kilka ciekawszych egzemplarzy.

Oto moja babcia w dniu pierwszej komunii świętej. Było to zaraz po wojnie i prababcia nie miała z czego uszyć sukienki dla córki. Zdobyła jednak materiał pochodzący ze spadochronu. Sukienka z wojskową przeszłością :) Szkoda, że nie dotrwała do naszych czasów. Nasze babki jednak, w obliczu braku wszystkiego, były prawdziwymi mistrzyniami recyclingu.
23.VI.1945.
Wyglądała jak aniołek, prawda?


Ojciec mojej babci, mój pradziadek Józef był niezwykle łagodnym i kulturalnym człowiekiem. Do szkoły uczęszczał jedynie "trzy zimy". Takie były czasy, nastała także pierwsza wojna światowa. Tutaj na fotografii, którą podarował mojej prababce, gdy chodził do niej w konkury. Podobno byli już po słowie ;)
7.IX.1934.


Babcia opowiadała także, jak podczas wojny dziadzia kombinował mięso dla rodziny. Niósł w worku półtuszę wieprzową, zorganizowaną na wsi. W pewnym momencie spostrzegł żandarmów. Nie mógł po sobie niczego pokazać, więc spokojnie szedł w stronę domu. Trzeba Wam wiedzieć, że dziadek robił trepy. Wszedł więc do warsztatu i zakopał mięso w stercie skórek do do wyrobu obuwia. Skórki przesypał też do opróżnionego worka i jakby nigdy nic wziął się za obijanie trepów. Weszli żandarmi, by skontrolować worek. Zaglądają - skórki. Pomyśleli więc, że przyłapią dziadka chociaż na nielegalnym handlu skórą. Dziadek pokazał kwit. Zdębieli, pożegnali sie nawet i poszli.
Po całym zajściu dziadek był podobno tak mokry, że musiał zmienić ubranie. Podziwiam jego i ludzi starających się żyć godnie w tamtych czasach za niezwykłą odwagę i kreatywność.

c. d. n...

środa, 24 września 2008

Spiżarnia

Od pierwszego dnia po przeprowadzce, żyć mi nie dawał dziwny uskok ściany w kuchni. Znajduje się tam komin. Pechowo dla nas, mieszkających na ostatnim piętrze, komin tworzył pionowe schodki. Nie dało się tam wstawić żadnej szafy, nic. Wyglądało to fatalnie! W końcu wymyśliłam zabudowanie tego badziewia spiżarnią-samoróbką, na co mój ukochany "ochoczo" przystał :D
Z jednaj strony wybudowaliśmy ściankę gips-kartonową, tworząc mikroskopijny korytarz u wejścia do kuchni.
Przy okazji wyremontowaliśmy całą kuchnię. Tak powstała nasza spiżarnia. Okazała się być bardzo pojemna. Znalazło się w niej także miejsce na szczotkę i mopa, które do tej pory straszyły po kątach.
Szafa czeka na to, aż mąż się zlituje i ją pomaluje :/

niedziela, 21 września 2008

Półeczka

Wczoraj odwiedziliśmy moich teściów. Mieszkają daleko za miastem, a po drodze znajduje się sławna w ich okolicy "stodoła". Pewne małżeństwo sprowadza z Niemiec różne starocie i wystawia na sprzedaż we własnej stodole. Odwiedziliśmy ich wczoraj i kupiliśmy za grosze taką oto półeczkę z szufladką. Odświeżę ją i... mam dylemat. Widziałabym ją i w łazience i w pokoju. Muszę się zastanowić. Nawet uchwytu nie muszę wymieniać, bo ten tak mi się podoba :)
Podpowiedzcie jakiego rodzaju farby użyć? Najlepiej, żeby była wodoodporna. Czym Wy malujecie te wszystkie wasze cuda?
A może znacie oryginalne przeznaczenie takiej szafeczki?

piątek, 19 września 2008

Inspiration

Chcę pokazać Wam zdjęcia pokojów dziecięcych, które są moją inspiracją na przyszłość. Z kilku skorzystam z pewnością, o innych mogę pomarzyć :) Może któraś z Was też się zainspiruje?
Miłego oglądania.













środa, 17 września 2008

Kącik Tomaszka

Nasz synek nie ma jeszcze swojego pokoju. To znaczy ma, ale wspólny z nami. My, rodzice, jesteśmy póki co pasożytami w królestwie Tomeczka :) Wkrótce to się zmieni (Jak tylko wyrzucę chłopa z pokoju dziecka, bo jemu nie spieszno do przeprowadzki) i gdy zbudujemy upragnioną szafę w przedpokoju. Wtedy w pokoju Tomiego zrobi się dużo miejsca i będzie miał przestrzeń do zabawy. Zostanie tylko jego łóżeczko, 2 komody, skrzynia wiklinowa, stolik i krzesełko, oraz zabawki w pudłach. Gdy będzie nieco większy dojdzie biurko-blat narożny, które czeka na swoją kolej w piwnicy. Tymczasem jego zabawki tkwią w 'dużym' pokoju. W sypialni jest tylko część, schowana w pudłach za łóżkiem. To zabawki, na które jest jeszcze za mały.



Nasz Groszek bardzo lubi lalki, czym wprawia w osłupienie niektóre osoby. My nie widzimy w tym nic dziwnego. Pierwszą lalkę uszyłam dla niego ja. W planach mam jeszcze wykonanie lalki-chłopca przebranego za pirata.


Rzadko rysuję i maluję. Napraaaawdę muszę mieć natchnienie. Jednak nad łóżeczkiem było jakoś tak pusto i nasmarowałam małemu dwie krówki (spapugowane), na które Tomi mówi "konie".

wtorek, 16 września 2008

Wyszperane

Mąz przywiózł mi z wyprawy dzbanek i 3 talerzyki deserowe. Pamiętał, jak zachwycałam się kiedyś podobnymi na bazarze i nabył mi takie będąc 'przy okazji' na targu staroci w Niemczech. Powolutku uzbieram sobie komplet, bo tu i ówdzie widywałam już pojedyncze sztuki. Najbardziej cieszy mnie dzbanek. Podoba mi się kształt i orientalne elementy :) Nie znam się na porcelanie i starociach, jednak firma założona została w Wielkiej Brytanii pod koniec XIX w., zatem bliskowschodnie wpływy wydały mi się oczywiste. Teraz nie wiem, gdzie postawić dzbanek i talerzyki, żeby wciąż cieszyły moje oczy :) Muszę im poszukać jakiegoś miejsca.


Ostatnio wyszperałam w lumpeksie zasłony. Lekko błyszczące z "meszkowatymi" kręgami. Powiesiłam je u młodego. Kiedyś przemaluje tam ściany na biało lub biel złamaną kawką z mlekiem.


I ostatnia "tekstylna" zdobycz. Zasłona do kuchni. Niestety tylko jedna sztuka. Myślalam, żeby zrobić z niej roletę, ale szkoda mi, bo wtedy schowa się część haftu, który tak mi się podoba. Od góry jest biała w zielone kwiaty, dolna część kawa z mlekiem haftowana zielono i błękitno. A może z górnej części zrobić krótką firaneczkę (coś, jak teraz wisi nad zazdroskami), a z dolnej uszyć obrus?

sobota, 13 września 2008

W jesiennych barwach.

Kolory jesieni zawitały i do nas. Ze spaceru z synkiem i mamą przyniosłam jarzębinę i papryczki chilli. Kilka dni temu zrobiłam rewelacyjną paprykę w occie wg przepisu teściowej, a od Martusi dostałam piękne dynie ozdobne :*
Dodatkowo zauważyłam, że wrzos się przyjął.
Pogoda się nam zrobiła iście jesienna. Wieje zimy wiatr, jakoś tak nieprzyjemnie na dworze. Aura nie pomaga na moje przeziębienie, ech... Chociaż pracę magisterską jutro kończę i to mnie pociesza :)

piątek, 12 września 2008

Kilka fotografii mojego męża

Bardzo zajęta pisaniem pracy, rozwijającym się przeziębieniem, przemęczeniem, brakiem snu i ogólnym rozdrażnieniem, wrzucam misz-masz zdjęć autorstwa Tomasza. Miłego dnia i oglądania życzę :)