czwartek, 4 września 2008

Dziewczyny pomocy!

Mam w piwnicy drzwi od szafy w spiżarni z mojego starego mieszkania w kamienicy. Mają sto lat i piękną oprawę zamka. Srodek wypełniony jest metalową siatką. Są dla mnie wyjątkowe i piękne! No i wiąże się z nimi tyle wspomnień!
Postanowiłam zabrać je do nowego mieszkania, by przywoływały ciepłe chwile. Jednak boję się ich umieścić w domu. W wielu miejscach mają dziurki po robalach. Nie wiem czy one nadal tam są ale nie chce ryzykować pożarcia innych drewnianych mebli w mieszkaniu. Poradźcie mi, czym je potraktować? Jakieś specyfiki? Kompletnie się na tym nie znam! A mam takie piękne plany...
Byłabym bardzo wdzięczna!
Mam nadzieję, że ktoś się zlituje...

9 komentarzy:

kopciuszek pisze...

To od robali to się nazywa HYLOTOX, ale czeka cię sporo pracy, bo najpierw musisz drzwi oszlifować ze starej powłoki (farby, lakieru) potem potraktować hylotoksem (ja tylko kilkukrotnie smarowałam pędzlem, ale ponoć lepiej jest w każdy kanał robalowy wstrzyknąć chemikalia, zwłaszcza jeżeli drewno jest grube i środek odrobaczający może nie przeniknąć przez całą jego grubość). I dopiero potem możesz wykańczać po swojemu. Hylotox jest silnie trujący, więc lepiej nie robić tego w domu!

kocia77 pisze...

Witam,

tez jestem z kalisza, kilka rzeczy odnawialam - nasz dom jest w starym stylu, polecam Pana Leszka z ulicy Laziennej vis a vis CKiSu, jest rewelacyjny tylko niestety nieustannie zajety - jego nr 503616031, pozdrawiam i czekam na kolejne cudnosci z Twojego bloga ;-)

Ania

decomarta pisze...

Dzięki Kopciuszku za rady. No cóż, będę musiała zadziałać, bo patrzeć nie mogę jak drzwi stoją i się kurzą.

Anno, również dziękuję. Miło, że jest ktoś z Kalisza, wypełniłaś lukę, ponieważ na wszystkich forach czułam sie osamotniona :/ Twój profil jest niedostępny, a już myślałam, że obejrze Wasz dom :) Dziękuję za namiary na fachowca. Możliwe, że w przyszłości skorzystam. Teraz niestety usługi tego typu są poza moim zasięgiem finansowym :(

joanna pisze...

Ja już nic nie dodam ;)
Poza prośbą o jakiekolwiek zdjęcie tych drzwi i w takim stanie, jakim są

decomarta pisze...

Po zdjęcie będę musiała się sturlać do piwnicy :/ Ale zrobie to dla Was jutro :)

Madzia pisze...

Czekamy:)

Anna pisze...

Marto, dodam tylko do tego co napisała Kopciuszek (ale zgrzyta gramatycznie), iż dobrze jest nasączyć tym preparatem (ja swojego nazwy nie pamiętam, ale śmierdział okropnie)szmatkę, owinąć przedmiot (z drzwiami nie powinno być kłopotu), zawinąć w folię i pozostawić na jakiś czas, co 2 dni np. (lub w miarę potrzeby zwilżając szmatkę)... gdy kupiliśmy nasz kredens (już "odrobaczony" ale nadal o intensywnym zapachu) to pierwszej nocy, a był mroźny listopad spaliśmy przy wszystkich na oścież otwartych oknach (bo bałam sie, że się potrujemy), na drugi dzień M zniósł kredensik do piwnicy, gdzie stał do maja i się wietrzył... (przepraszam za tę epopeję, ale chciałam chyba potwierdzić, ze zapach to ma okrutny... czytałam gdzieś, że jeśli istnieje taka możliwość to dobrze jest na początku przedmiot przetrzeć denaturatem, a następnie zamrozić, a później to już tak jak na początku- tylko drzwi raczej sie nie da -chyba, że (odpukać) przyjdą mrozy -30 st. celcjusza...

i koniecznie pokaż drzwi, bo muszą być piękne :)))

decomarta pisze...

Dzięki Anno, no to mnie pocieszyłaś... :(
tyle czasu? brzydkiego zapachu? tyle roboty?
A czy są piękne? Są bardzo proste. Jedyną skromną ozdobą, z tego co pamiętam, jest zamek. Przedstawiają dla mnie jednak ogromną wartość sentymentalną i przez to uważam, że są piękne. Was mogą nie urzec.

kopciuszek pisze...

Trochę śmierdzi, najlepiej odrobaczać na dworze ale ja tak długo nie czekałam a stół i bieliźniarka po powrocie z renowacji nie śmierdziały już wcale. Może mi nie odrobaczył sukinkot ale wątpię...