czwartek, 31 grudnia 2009

Szampańskiej zabawy!

Zrobiłam się strasznie leniwa. Żadnego postu, komentarzy na Waszych blogach, za co Was bardzo przepraszam. Czytam, oglądam, ale ten leń.... :) Oszczędzam się, żeby dotrwać do Nowego Roku. Wczoraj byliśmy u lekarza, TO może wydarzyć się w każdej chwili i szczerze mówiąc, nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Wybaczcie.
W ten ostatni dzień roku życzę Wam zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo tak naprawdę to ono jest najważniejsze. Bez niego nie ma szczęścia, a bez szczęścia nic się nie liczy.
Pozdrawiam Was serdecznie znad ogromnego brzuchola!
Wasza Marta :)

środa, 23 grudnia 2009

Wesołych Świąt!

Witajcie!

Miałam jeszcze przed świętami wrzucić zdjęcia pokoju, ale szczerze mówiąc złapał mnie leń :) Poproszę męża, żeby poszalał z aparatem, a sama sobie odpocznę i pokażę Wam "duży" pokój zaraz po świętach. Teraz sobie poleniuszkuję. Tyle się ostatnio naszyłam, nasprzątałam.... ciągle w biegu, ciągle coś.... Stwierdzam na przykład, że dwudziestominutowe zagniatanie ciasta na pierogi nie jest dla kobiety w trzydziestym siódmym tygodniu ciąży 0_o, zwłaszcza, że potem to ciasto (bardzo elastyczne) trzeba rozwałkować do grubości 2 mm....
Teraz postanowiłam zwolnić, zwłaszcza, że już energii brak. No, może ta mentalna jest, ale ciało nie chce się już słuchać :) Te ostatnie dni nie są lekkie. W zasadzie do terminu porodu zostały trzy tygodnie, ale dzidzia spokojnie może przyjść zaraz po Nowym Roku. Niedługo, prawda? Polenię się zatem, bo nie wiem kiedy znów będę mogła to robić ;)
Wyjaśniłam Zosieńce, że gdy tylko zaczną strzelać o północy w Sylwestra, może wychodzić, prędzej nie. Zresztą, nasza rodzinna czarownica przepowiedziała nam poród na piątego stycznia. Wierzymy :) Nieraz się już sprawdziła (pisałam o tym np tutaj)

Nie przedłużając.... składam wszystkim odwiedzającym najlepsze życzenia świąteczne!


Pozdrawiam świątecznie!

piątek, 18 grudnia 2009

Pokój dzieci

Poniosło mnie troszkę z ilością zdjęć, ale to taka graciarnia, że inaczej się nie da. Tak jak chciałam, jedynie zabawki stanowią element kolorystyczny, reszta jest utrzymana w bielach i szarościach. Kurcze, serio brakuje mi miejsca do przechowywania zabawek. Gdybym je miała, nie byłoby tyle na wierzchu, ale cóż.... Tak, póki co rezydujemy z mężem w pokoju dzieci (póki nas nie wyrzucą ;) A tak na serio, póki Zosia nie podrośnie na tyle, bym ją mogła zostawić w pokoju samą na noc. Wtedy znacznie się tam rozluźni, a w miejscu naszego łóżka zorganizujemy kącik do zabawy.
A że grzybiara ze mnie ;) to i od grzybków zacznę. Uszyłam dwa muchomorki.



Dwa muchomorki trafiły także na schowek na pieluchy (nie wiem jak to ustrojstwo się nazywa 0_o). Szyłam go dwa dni i posypało się mnóstwo brzydkich słów. Proszę to docenić :D
Uszyłam także zderzak do łóżeczka i kołderkę patchworkową. Karuzelę już znacie. Przy okazji chciałam podziękować pięknie za wszystkie miłe komentarze na jej temat! Podłechtałyście moje ego :D



Uszyłam także dwa pojemniki za pierwsze zosine zabawki.


A tutaj pierwsza lala Zosi, którą Tomaszek póki co się opiekuje. Nadał jej nawet imię Rózia. Spędzają wieczory na naprawdę dłuuuuugich pogawędkach, śpią razem....
no comment....



I co myślicie? Logistycznie sprzętów nie dało się lepiej ustawić na tych 12 m2. Zrobiłam co mogłam :)
Następny post będzie pewnie o pokoju dziennym. A teraz wracam do lepienia pierogów na obiad i do sprzątania kuchni. Remont oficjalnie zakończony. Jupi! Mąż szczęśliwy z tego powodu. Teraz trzeba tylko odgruzować przedpokój z narzędzi i innych rzeczy, które znajdą się w piwnicy.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Już za chwileczkę, już za momencik....



.... będę mogła pochwalić się mieszkaniem po remoncie :D
Widać jak szeroko się uśmiecham? Nie? No to wiedzcie, że szczęśliwa jestem bardzo, bo już bliżej końca, niż dalej! Zostało kilka rzeczy do domalowania, troszkę sprzątania, tamto i owamto należy przykręcić, skręcić, poprzestawiać, dokończyć, ale już za kilka dni pokażę co nam wyszło.
Nie wszystko jest tak, jak miało być, wiele rzeczy wciąż do zrobienia w bliższej, lub dalszej przyszłości, ale najważniejsze, że będzie porządek! Magiczne słowo w ostatnich dniach, bo zupełnie nie przystające do naszego domu :) A ja, spokojnie będę mogła oczekiwać maleństwa :)

No i zapomniałabym o megaodjazdowym candy u kochanej pyskatej Jaszmurki :*
Do wygrania taaaaaakie nagroooooody, że heeeeeeej!
Nie wpisywać się!
(Do 19-go grudnia)


Pozdrawiam!

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Pod znakiem chmurki

Pod takim znakiem upłynęło mi właśnie wczorajsze szycie. A uszyłam dużo.... Po pierwsze, skończyłam karuzelę dla Zosi. I kurcze, powiem Wam, że mi się podoba ;) Teraz dopiero zauważyłam, że jedną z chmurek przyszyłam do góry nogami, ale naprawię to :D
Co sądzicie o moim wytworze?






By Tomaszek nie czuł się pokrzywdzony i jemu sprawiłam chmurkę. Od razu zakochał się w poduszce, co mnie bardzo ucieszyło :) Prawdopodobnie powstanie jeszcze poduszka-gwiazdka.


Poza tym uszyłam wczoraj komplet pościeli do łóżeczka zosieńkowego, tomaszkowego i prześcieradło. Dziś zamierzam się na przerobienie zderzaka do łóżeczka i uszycie kołderki patchworkowej. Zobaczymy co z tych planów wyjdzie :)

Edit!

Wciskam jeszcze wiadomość o cudownym candy u Federici na Jej blogu Sweet as a candy.
LINK! Do wygrania CUDOWNA torebka, w której się zakochałam!
(do 14 grudnia).



Jeszcze jedno cudowne, torebkowe candy u PatiS!!!!
Taaakie cudo do zdobycia! (do 17 grudnia).



Pozdrawiam!

sobota, 5 grudnia 2009

Tik-tak, czas ucieka....

A ja robię się coraz większa :D


Dzidzia kopie, a po tych wariacjach można sądzić, że trwają jakieś przygotowania do olimpiady 0_o Ale to dobrze, cieszę się, że bestyjka jest ruchliwa.
Prawie skończyłam zosieńkową karuzelę nad łóżeczko, muszę spojrzeć na nią rano świeżym okiem i dodać to i owo. Wtedy się pochwalę, bo jestem z niej zadowolona.
Wciąż trwa malowanie. Mój mąż właśnie walczy z łóżeczkiem, wkrótce zabiera się za inne meble. A tu jeszcze ściany czekają.... Ech, zarobi się ten mój chłop :)
A ja biorę udział w trzech zabawach, na wynik których czekam z niecierpliwością!
Candy u cub@_libre (do 15 grudnia).


Na myśl o tych cudnych tkaninach, które można u niej wygrać, aż się pośliniłam. Oby mi się poszczęściło :)
Śliczności także do wygrania u Fröken Skicklig (do 6 grudnia)


Oraz u Elle (do 12 grudnia).



Pozdrawiam!

czwartek, 3 grudnia 2009

Muchomorkowo

Całkowicie owładnęła mną mania muchomorkowa! Od pewnego czasu wciąż siedzę na francuskich i skandynawskich blogach i zapisuję tony przepięknych inspiracji do pokoju dziecięcego. Tak mnie zabrało, że końca nie widać 0_o
Wkrótce remont pokoju dzieciaków/sypialni i przede mną kilka dylematów.
Po pierwsze, meble będę rozbielone lakierobejcą.
Po drugie malowanie ścian.... i tutaj zaczynają się schody, bo waham się między szaroniebieskim, a po prostu szarym. Coraz bardziej skłaniam się ku drugiej opcji, bo wydaje mi się, że białe meble + szare ściany dają dużo możliwości kolorystycznych aranżacji, w zależności od "widzimisię". Z niebieskim jestem w tej kwestii w pewnym stopniu upupiona. I teraz tak - jasny szary, czy troszkę ciemniejszy? (nie zamierzam dawać grafitu, bo pokój ma jedynie 12 m2).

A teraz pokażę Wam co za mną chodzi.... Lampki muchomorkowe!
Zobaczyłam takie w cudownym sklepie Lalé i oszalałam! Prawie kwiczę do komputera, a to już nie jest normalne! Niestety, ceny i koszt przesylki jest kosmiczny, dla mnie nerealny i całkowicie niewykonalny. Pozostaje mi lizać monitor :/
A może któraś z Was ma namiary na takie lampki w Polsce? Nieba bym uchyliła....






A z rzeczy osiągalnych.... postanowiłam zmajstrować takie muchomorkowe wieszaczki do pokoju dzieci. Nie jest to trudne i jak tylko je zrobię, pochwalę się Wam, moje drogie.



I jeszcze jedna czadowa rzecz, na którą nie mam miejsca, niestety. Pufa muchomorkowa!

Teraz już wiecie, jaka ze mnie wariatka. Niektórzy pewnie siedzą i kwiczą, bo dobrze mnie znają (w tym miejscu pozdrawiam Huberta), inni pukają się w głowę, ja powiem tylko jedno słowo HORMONY! Energia mnie rozpiera! Na sam koniec ciąży rozwinął się syndrom wicia gniazdka. Oczka mam rozbiegane, chodzę i kombinuję "Co by tu jeszcze...." Aktualnie jestem na etapie szycia karuzeli do łóżeczka Zośki, prześcieradeł dla tejże i pościeli. Młodemu zaplanowałam poduszkę-chmurkę, kończę lalki, a jeszcze tyle do zrobienia! Nie przemęczam się, wszystko to praca siedząca. Ale czy zdążę?....

Edit!
Pięć lalek już w sklepie! Dwie pozostałe czekają na krawca ;)

Edit 2!
Patrzcie na TO. Czy wspominałam, że na punkcie groszków też mam fioła?!

Pozdrawiam!

wtorek, 1 grudnia 2009

Work in progress

Witajcie!

Oj, dawno mnie nie było, nie zaglądałam do Was, przyznaję się bez bicia. Zaraz nadrabiam zaległości, bo widzę, że dużo się tego nazbierało. Uwaga, będę się usprawiedliwiać....
Szycia mam tyle, że końca nie widać. Moje lale sprzedały się jak świeże bułeczki i postanowiłam iść za ciosem, szyjąc kolejne. Wkrótce skończę i będzie je można kupić w Decobazaarze. Póki co walczę z moją niewdzięczną maszyną do szycia, która ostatnio była o krok od nauki latania za pomocą startu przez zamknięte okno. Chyba zapiszę się na jogę, albo zacznę ćwiczyć jakieś techniki relaksacyjne.... nie wiem 0_o
Ale nie o maszynie chciałam.... Inspiracje. Tak, o inspiracjach miało być. Od razu przypomniał mi się konkurs, jaki swego czasu ogłoszono na Scrapbooking Inspiracje. Pamiętacie? Kupiłam wczoraj przy okazji bytności w Castoramie przybornik na śrubki i gwoździe i wpakowałam do niego moje zasoby tasiemkowe. Czy wspominałam już, jak bardzo kocham KOLORY? Nie? No to teraz wiecie. Dostałam takiego kopa do działania, że wszystkie lale mają już wymyślone stroje, ozdoby we włosach, a pomysłów mam milion na kolejne.


Inspiracji ciąg dalszy.... Ushii, cudowna Kobieto! Zwariowana, cudowna kobieto!
Słuchajcie, wczoraj dotarła do mnie zupełnie niespodziewana przesyłka od Ushii. Piękna, świąteczna kartka i ozdoby choinkowe, ozdobione prześlicznymi stempelkami. Wyglądały tak smakowicie, że sama przez moment rozważałam, czy aby na pewno się ich nie je, haha. Ledwo uratowane przed synem spoczywają teraz w mojej skrzynce z inspiracjami i inspiraują :)
Dziękuję Ushii!!!!



To jeszcze Wam zdradzę, że do porodu zostały cztery tygodnie. Wczoraj byliśmy na wizycie u lekarza. Zosia obgryzała paluszki i niemal się nie rozryczałam na ten słodki widok :)
Czas nas goni, a w domu wciąż pobojowisko. Khem.... chciałam powiedzieć, że remont w toku :) Kończymy łazienkę, którą będę mogła się pochwalić za kilka dni, w weekend rozpoczynamy malowanie mebli z pokoju dzieci/sypialni, a później malowanie ścian we wszystkich pomieszczeniach. SAJGON. Mam nadzieję wygrzebać się z tego bałaganu do świąt, by spokojnie oczekiwać kolejnego członka rodziny w uporządkowanym mieszkaniu.

Pozdrawiam!!!!