Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyszperane. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyszperane. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 września 2014

Odrobina rdzy tu i tam :D

      Jestem pewna, że wiele z Was lubi zardzewiałe rzeczy, których większość nie zaszczyciłaby spojrzeniem. Ja mam do nich słabość. Kilka drobiazgów przywiozłam sobie z jarmarku dominikańskiego. Przechadzałam się głównymi alejkami, zachwycając zebranymi tam cudami, ale ceny mnie odstraszyły. A potem trafiłam na totalne obrzeża, gdzie za niesamowite grosze kupiłam kilka skarbów. Fajnie mi grają z moim kochanym Bolesławcem i ciemnym drewnem.
     Oprócz numerków i napisu  "Dla niepalących" mam jeszcze mega- zardzewiały drogowskaz, dla którego szykuję miejsce na korytarzu :)





       A na wyprzedaży w Empiku upolowałam rewelacyjne naklejki-tabliczki. Teraz nie pomerda mi się już cukier puder z mąką ziemniaczaną :D




środa, 27 listopada 2013

O czytaniu, a raczej o tym, co naokoło niego

    Telewizornię, szumnie zwaną salonem, lub "sralonem", od zawsze traktowałam po macoszemu. Większość czasu spędzam w kuchni i to na niej się skupiałam. Teraz przeniosłam zainteresowanie w tamte rewiry. Od dawna poszukiwaliśmy szafki pod telewizor, ale wciąż bezskutecznie. Za pierwszym razem, gdy wybraliśmy się do sklepu ze starociami, zamiast szafki, kupiliśmy stolik kawowy. Za drugim - kredens. Tym razem natknęłam się na szafę, której przeznaczeniem było pomieścić płaszcze (zostawiłam wewnątrz oryginalne haczyki). W miejscu szyb znajdowały się lustra, niestety potłuczone. Wstawiliśmy półki, przegródki i w końcu (cieszę się jak dziecko) schowałam moje książki. Stoją w dwóch rzędach w takim oddaleniu od siebie, że widzę co stoi w drugim rzędzie :) A najlepsze jest to, że mam jeszcze sporo miejsca na nowe!


      I have always treated our living room badly. Most of the time I spend in the kitchen and it was my focus. Now I started to change our living room. For a long time we've been looking for the cabinet under the TV. The first time We went to an antic store, instead of tv cabinet, we bought a coffee table. The second time - a buffet for the kitchen. This time, I came across a wardrobe, which was destined to a hallway (I left inside the original hooks). In place of glass there were mirrors (unfortunately broken). We put shelves and finally (I am happy as a child) I fit all my books. They stand in two rows in such a distance from each other that I can see what is in the second row :) And the best part is that I still have a lot of room for new ones!



    Lampka z kolei to efekt letniego przetrząsania giełdy staroci. Miała staroświecki abażur i grube warstwy lakieru. Jeden ikeowski abażur i kilka maźnięć farby później mam lampkę, przy której świetnie mi się czyta. Identyczny abażur założyliśmy lampie stojącej po drugiej stronie kanapy, dzięki czemu wszystko wygląda dość spójnie. 
    Przede mną mnóstwo pracy, bo mam kilka pomysłów na ściany, poduszki i inne duperele. Minie trochę czasu, zanim będę mogła pokazać cały salonik.

    The lamp is the result of a summer hunt at a flea market. It had an old-fashioned shade and thick layers of varnish. One ikea lampshade and some grey paint later I have a new lamp. It's great for reading.
     I will have a lot of work in the living room. It will take some time before I could show the entire room, but I can't wait to see the end result. 





czwartek, 3 października 2013

H&M

       Od dawna, kiedy tylko natrafiałam na coś cudownego (głównie "dzieciowego") w internecie, okazywało się, że to rzecz z linii H&M home. Zła byłam jak osa, że nie kupię tego u nas. Teraz okazuje się, że H&M rozszerza swą ofertę na Polskę właśnie o tę linię. A dowiedziałam się o tym z  bloga Piernikowocynamonowo
        Też postanowiłam wrzucić kilka swoich faworytów. Jeśli te rzeczy pojawią się w naszych sklepach, bądźcie pewni, że zobaczycie je na moim blogu :) Tylko teraz tak.... czy ktoś z Was orientuje się w kwestii następującej - czy linia home zagości tylko w Warszawie, czy może w innych miastach też? Czy ceny na stronie są realne, czy to tylko przeliczenie cen w euro?
     Niech Wam Bozia w dzieciach wynagrodzi za odpowiedzi :)




piątek, 26 lipca 2013

Pan Młynek i Kwiatki

     Znacie to uczucie, gdy w sklepie pełnym cudnych rzeczy zakochujecie się w tej jednej jedynej? Tak właśnie było ze mną i z Panem Młynkiem. Jest elegancki, choć nieco nieśmiały, pieprz za to mieli wyśmienicie. Przygarnęłam go natychmiast, gdy wpadł mi w oko podczas wpadnięcia dosłownie na chwilę do Flensburga.




     Półmisek i papiery to duńskie łupy. Zawsze miałam słabość do produktów firmy Rice, aż w końcu upolowałam coś, co mokrą jesienią i mroźną zimą będzie mi przypominało o naszej wakacyjnej przygodzie. Aż się prosi o to, by podać na nim jakieś pyszne babeczki :)



      Tymczasem borem lasem odnawiamy kilka mebli w domu, więc kolejny post będzie o tym :)



english version

     You know that feeling when in a store full of wonderful things suddenly you fall in love with the one and only piece? That's what happened with me and Mr. Mill. He is elegant, though a bit shy, but do his job very good. I bought it while we literally flew through Flensburg.
     Platter and the papers are from Dannmark. I've always had a soft spot for Rice products, and eventually hunted something that will will remind me of our summer adventure in a cold winter afternoon.
     Meanwhile, we renew some furniture in the house, so the next post will be about it :) 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Krzesła w nowej odsłonie

       Monotematycznie wciąż krzesła i krzesła.... ale skończyliśmy, więc wrzucam zdjęcia, by Wam pokazać jak wyszły.
       Czyściłam je ręcznie papierem i miałam zamiar rozłożyć sobie tę pracę na dwa dni. Jednak czując jak bardzo jest to męczące zajęcie, postanowiłam "pyknąć" je na raz. Kilka godzin i po sprawie. Następnego dnia nie mogłam wstać z łóżka, bo to że bolało mnie całe ramie i dłoń to pikuś, ale znów dopadł mnie mój kręgosłup - odcinek lędźwiowy, który bardzo lubi utrudniać mi życie. Cóż, już jest lepiej i widok krzeseł stojących wokół stołu w kuchni (który, nawiasem mówiąc, też jest do wymiany) cieszy oko i pozwala zapomnieć o bólu.
        Dwa z nich trzeba było skleić. Tu z pomocą przyszły pasy ściągające. Krzesła jedynie zawoskowaliśmy, bo bardzo podobał mi się kolor, jaki pokazał się po ich oczyszczeniu - jaśniejszy, chłodniejszy. Siedziska obiłam najprostszym płótnem lnianym.
       Wosku zostało nam DUŻO, zatem pożyczamy szlifierkę i zabieramy się za dwa biurka, stół kawowy (nie mylić ze stolikiem, bo jest ogromny) z dziennego i krzesło, które stoi przy jednym z biurek. Pracy będzie sporo, ale już nie mogę się jej doczekać. Może przy okazji zmienię gałki w biurku? Czuję po kościach, że tak :)







       Dzieci przyniosły mi dziś bukiet polnych kwiatków. Świetnie pasują do lnu!



english version

       Chairs and chairs and chairs .... but we ended up, so here are the photos!

        I cleaned all the chairs manually with the sanding paper, and I was going to lay out the work for the two days. But it was a very tiring job, so I decided to finish them at one time. A few hours and that's it. The next day I could not get out of bed because my whole arm
and my back hurts like hell. Well, It's better now. Chairs standing around the table in the kitchen (which we have replace too) pleases the eye and lets you forget about the pain.

         Two of them had to be glued. We put on them a coat of wax because we loved the color that showed up after sanding - lighter, cooler. I also upholstered the sits with simplest linen cloth.

        We have PLENTY of wax left, so we borrow the grinder for our next project - two desks, coffee table and chair from the living room. There will be a lot of work, but it can't wait.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Krzesełka za bezcen!

       Dawno mnie nie było, jest mi wstyd, ale tak naprawdę nie miałam co pokazywać. Trwaliśmy w jakimś dziwnym pozimowym stanie uśpienia, nic w domu nie czyniąc. Ostatnia wyprawa na giełdę zaowocowała niecodziennym i jak to zazwyczaj bywa, niespodziewanym zakupem.
       Wybraliśmy się tam z Anią z Ruderki (pamiętacie Ją? :)) Ania się urządza w nowym miejscu i postanowiłyśmy wyskoczyć na polowanie. Zasadziłam się na szafkę pod telewizor, ale oczywiście nic nie znalazłam. Za to już w drodze powrotnej zauważyłam cztery krzesełka. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dla znających się, to lata trzydzieste, Art Deco prawda? Od razu miałam w głowie efekt końcowy. Mój niezastąpiony Mąż (tak, podlizuję się, bo przerażony drobnym klejeniem nie był pewien zakupu) stargował cenę do stu złotych. Za cztery krzesła!
        Jestem na etapie poszukiwań tkaniny na siedziska, dzisiaj kupiłam wszystko co potrzebne do renowacji, chciałam pobawić się w politurę, ale spękałam :/ Siedziska są na sprężynach, wcale nie zniszczone, do wymiany jedynie tapicerka.
        Co o nich sądzicie?
        Po odnowieniu wylądują w kuchni, tuż obok kredensu. Sądzę, że będą pasowały jak ulał :D




       Przy okazji pokażę co zmajstrowałam, już dosyć dawno temu. Wieszak na klucze, żeby już nie trzeba było szukać ich po całym domu :)
       Deseczka pochodzi z bardzo starej stodoły należącej do znajomych, decor z allegro, haczyki z marketu budowlanego (niestety nie znalazłam nic na starociach, ale nie ustaję w poszukiwaniach :)



       english version

       Ok, I was quiet and I'm ashamed, but I really did not have a lot to show. But! Last trip to the flea market has resulted in an unusual and as is usually the case, an unexpected purchase.
        We went there with our friend Anne. I was looking for the cabinet under the TV, but of course I did not find anything But on the way back, I saw four chairs. It was love at first sight. It's Art Deco isn't it? My irreplaceable husband haggle over the price to one hundred zloty (about 23 euro). For the four chairs!
       I'm looking for the fabric on the seats. Today I bought everything I needed for the renovation. Seats are on springs, not destroyed, I have to exchange seats only.

What do you think of them?

They will end up in the kitchen, next to the dresser. I think they will fit like a glove: D
 


       By the way, I'll show what I've made, already quite a long time ago. Hanger for keys.

        Board comes from a very old barn belonging to friends, decor is from online shop, hooks of DIY shop (unfortunately I did not find anything on the flea market, but I'm still looking :)


poniedziałek, 26 listopada 2012

Kuchnia całkiem odmieniona





   Pomęczę Was dziś zdjęciami. Mogę? 
Zmobilizowałam w końcu mojego ślubnego do przeprowadzenia rewolucji w naszej małej kuchni.      Miałam plan i przyznam się, że jest tak, jak chciałam. Wcześniejszy, znienawidzony przeze mnie już kolor zgniłej zieleni machnęłam na kawę z mlekiem. Wydawała mi się oklepana, ale koi moje zmysły i bardzo mi się podoba ;)
    Półki pomalowałam kilkukrotnie na orzechowo. Zmieniliśmy fronty szafek na coś jasnego i najzupełniej prostego, do śmieci poszedł także stary blat. Lubię takie połączenia nowoczesności ze stylem rustykalnym. 
   Teraz bawię się w wyszukiwanie niebieskich dodatków, które bardzo mi pasują do koloru ścian i półek. A zaczęło się od puszki na kawę, którą pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Później podczas weekendu w Krakowie przepadłam w sklepie z ceramiką Bolesławca. Stąd mini chlebak. 
    Wieszak na kubki wykonałam sama (decha i haczyki z Castoramy, kilka warstw różnorakich lakierobejc, których resztki zalegały w piwnicy, a ceramiczne numerki kupione przez internet. Zabijcie mnie, nie pamiętam skąd ).
    Półkę ze szklanymi pojemnikami (tę, na której stoi maselniczka) machnę na kolor półek.
I mobilized my husband to make a revolution in our small kitchen. I had a plan and I admit that it is just as I wanted. Earlier, I already hated the dark green color on the wall. Now it'd coffee with milk., but I like it very much ;)

     I painted shelves with the nut colour. We changed the cabinet fronts for something clear and quite simple, we have new countertop also. I like the combination of modern with rustic style.

    Now I like to search blue objects that I really fit in with the color of the walls and shelves. It's began with a blue coffee can, which I still remember from my childhood. Later during the weekend in Krakow I fell in love with Boleslawiec pottery. Hence the mini bread container.

    I made a cup hanger from a simple pine wood board. I add several layers of different varnish, and ceramic numbers bought on the internet. Kill me, I do not remember where).


   Wieniec wykonałam wg TEGO tutorialu. Dodatkowo powstałe gdzieniegdzie dziury zasłaniałam malutkimi szyszkami mocując je klejem na ciepło.

  I did the wreath by THIS tutorial. I added tiny cones to fill the gaps, using hot glue.




Poniżej rzeczona puszka.
 A can which I mentioned.

   Z ostatnich zdobyczy - sosjerka....
   One of the latest founds - an old souseboat....

.... oraz nożyk do masła z monogramem.
.... and a butter knife with monogram.




   Z którym wieńcem lepiej? Szyszkowym czy bukszpanowym? Bardziej widzi mi się zielony.
  Version with green wreath.

   Zdjęcie haczyków na życzenie ulinkap :)

   Dziękuję za wirtualną wizytę :)

piątek, 15 czerwca 2012

Nowości

Dotarły do mnie przepysznie wyglądające cudowności od Sodalicious
Kolorowe taśmy posłużą do udekorowania ściany w pokoju dzieci, bo zaczęło się u nas wszechobecne przyklejanie wszystkiego na ścianę. Niech chociaż zamiast zwykłej taśmy będzie to coś ozdobnego :) Bo w pokoju dzieci nadchodzą zmiany :) Już się nie mogę doczekać!
A dziś na "gratach" wyszperałam poniższą szafeczkę z przezroczystymi szufladkami do przechowywania żywności. Wpasowała się idealnie i cieszy oko. Bo w kuchni też nadchodzą zmiany! W połowie właściwie już zaszły :) Mam nadzieje, że wkrótce pokażę efekt końcowy.



Pozdrawiam Was wiosennie! 

english version
I received today wonders from delicious looking Sodalicious
Colored tape will be used to decorate the walls in kids room, because our little pirates started sticking their drawlings everywhere, using an ordinary tape. Now it will looks more fashionable and  fancy :) And there are coming changes in the kids room :) I can't wait!
And today I was at the flea market and noticed this shelf with transparent drawers for food storage. It fit perfect. There will be some major changes in the kitchen also! Actually we're in the middle of it :) I hope that soon I will show the final result.
  

piątek, 1 kwietnia 2011

Odgruzowałam


Odgruzowałam ostatnimi czasy biurko (jeszcze nie tak, jak bym chciała), jednak coś już widać. Udało mi się namierzyć wymarzone stopery do książek i przycisk do papieru. Póki co stoi jako ozdoba, bo gdybym wykorzystała go w taki sposób, jak mi się marzy (czyli ustawiłabym go na stosie książek na stoliku, tuż obok wielkiej wazy ze storczykami) i książki i kwiatki byłyby w strzępach za sprawą Zosi. Także z jej przyczyny nie pokażę biurka w całości, bo tuż pod nim stoi wielgachna drukarka. Musieliśmy ją tam schować, bo łobuz wchodził na nią, zdejmował z sekretarzyka różne rzeczy i kilka razy już spadł na głowę, nabijając sobie guza :/

I cleaned a desk recently (still not as much as I wanted), but it might be for now. I managed to track down support to the books (I don't know how to call that in English) and paperweight. For now it stands as a decoration, because if I used it in such a way as I dream (on a stack of books on the coffe table, next to a big vase of orchids) books and flowers would be in tatters, thanks to Sophie. I can't show you the entire desk, because it is a huge printer underneath. We had to hide it there, because our little bounder climbed to the printer, took off things from the bureau, and a few times already fallen on her head :/


A tu fragment dzieła naszego megazdolnego Sąsiada. Wydębiłam od Niego ten rysunek i w końcu udało mi się go oprawić po kilku podejściach (zbite szybki i mnóstwo niecenzuralnych słów). Już stoi w odpowiedniej oprawie i cieszy me oko, a że z Sąsiadem dzielimy podobne pasje, cieszy podwójnie ;)

And here is a fragment of the work of our talented neighbor. I get this picture from him and I finally got it framed after several attempts (some broken glass and a lot of profanity words). Already standing in the appropriate setting and enjoys my eye, and that we share similar passions, it gives me a double smile ;)

wtorek, 29 marca 2011

Wózeczek


Oto wózeczek. Planowałam kupić taki Zosi, zaczęłam nawet szukać po sklepach, ale los postanowił sprezentować mi go na niedzielnej giełdzie za grosiki :) Szalałam ze szczęścia. Wymarzony jest kształt, wymarzony materiał, z którego go wykonano. I cena wymarzona :)
Dziś od rana zabrałam się za uszycie kołderki, poduszki i materacyka.
Zosia zadowolona, a ja tym bardziej, bo to pierwszy patchwork, który skończyłam (jego rozmiary powalają, prawda? :D)

Here's a stroll. I planned to buy one for Sophie, I started even look around the shops, but fate decided to donate it to me on Sunday's stock market for penny :) I'm so happy! It has s dream shape, ideal material from which it is made. Aaaaaannndddd.... a dream price:)
Today in the morning I sew a duvet, pillows and mattress.
Sophie is happy, and I even more, because it's the first quilt, I finished (its size is enormous, right?: D)




Pozdrawiam wiosennie!

poniedziałek, 14 marca 2011

Witajcie!
Dawno nie pokazywałam co u nas, bo i też nie było co pokazywać. Jednak na niedzielnej giełdzie ze starociami znalazłam za pięć złotych deskę do prasowania dla dzieci. Wyszorowałam, zmieniłam tkaninę i serio, zrobiła furorę :D




W tym tygodniu szykujemy spore zmiany w kuchni, nie omieszkam Wam pokazać. Już nie mogę się doczekać! Cieszę się jak dziecko, ale to za kilka dni :)
Zmykam, czeka na mnie papier ścierny i bejca na balkonie (sezon D.I.Y. uważam za otwarty ;))

Pozdrawiam!!