Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nasze mieszkanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nasze mieszkanie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 marca 2015

Zielono mi!

       Wiosna idzie, wiosna wszędzie! Znów słońce, znów energia, znów uśmiech nie znika z ust!
       W domu wiosenne porządki, zmiana garderoby, przewracanie do góry nogami garderoby swojej, maluchów, zmieniam też swoje otoczenie. Do niektórych sklepów boję się wchodzić, bo wiem jak to się skończy, do innych wchodzę śmiało i kupuję miłe oku pierdółki.
       Postanowiłam też zrobić wielkanocne wianki, dziś kupiłam część produktów (oczywiście nie mam na myśli zajączków :D ) Jak tylko zrobię, zaraz się pochwalę.




środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

       Dopiero co wieszałam kalendarz adwentowy, dziś zniknęła już ostatnia torebka. Niesamowite, jak ten czas zleciał, ze zdumienia przecieram oczy. Czego mogłabym Wam życzyć na nadchodzące święta i Nowy Rok? Dużo uśmiechu i pozytywnego nastawienia, serdeczności i moc zdrowia, a także weny twórczej, oraz wielu ciepłych wspomnień, które zapadną w pamięć na długie lata. Dorzucę choinkę i kawałek kredensu ;)

      Wesołych Świąt!


 

poniedziałek, 1 grudnia 2014

O kalendarzu adwentowym i choinkach

    Powoli robi się u nas świątecznie, u Was też? Wczoraj wieczorem w przypływie nagłych chęci skleiłam kilka choineczek. Bazę wykonałam z kartonu, obkleiłam mchem i porozstawiałam w kilku miejscach w domu. Dają ciepły klimat.



    A dziś, kiedy dzieci były w szkole poskładałam do kupy kalendarz adwentowy. Tyle pięknych widziałam na Waszych blogach, na pintereście.... Nasz zrobiłam tanim kosztem, czyli wykorzystując to, co miałam w domu - zwykłe, szare torebki, sznurki, wstążki i tekturę brokatową. Bazę stanowi kij przywieziony w zeszłym roku znad Bałtyku. A w środku paczuszek różności.... Są prezenty wspólne (książeczki, płyty, zadania świąteczne) i indywidualne, miłe oku dzieci pierdółki :) Najpiękniejszy był widok buziek naszych latorośli. Wróciły do domu jakieś piętnaście minut temu i od progu szeroko się uśmiechały, bo kalendarz wisi w przedpokoju. I o to chodziło. Mam nadzieję widzieć taką radość i podekscytowanie co dzień, aż do gwiazdki, bo o to przecież w okresie świątecznym chodzi :)





czwartek, 27 listopada 2014

Plakaty

       Jakiś czas temu w pokoju dzieci zadebiutowały cudne plakaty od LUPIO
Kupiłam je głównie z myślą o Zośce, bo z Tomka już duży chłopak, czytanie i liczenie ma w małym paluszku. Mogę się troszkę teraz wyżyć z uczeniem dziecka literek, bo młody nauczył się sam czytać i pisać, bez naszej pomocy. Miałam wtedy w planach narysowanie mu podobnego alfabetu z obrazkami, ale szczerze mówiąc nie było takiej potrzeby. Teraz jest, a Zosia na szczęście ma wielką chęć uczenia się. Plakaty są tak piękne i mają tak zabawne ilustracje, że i cieszą oko starszej latorośli (Tomek uwielbia podrywacza ziemniaka z frytką u boku ;))






wtorek, 16 września 2014

Odrobina rdzy tu i tam :D

      Jestem pewna, że wiele z Was lubi zardzewiałe rzeczy, których większość nie zaszczyciłaby spojrzeniem. Ja mam do nich słabość. Kilka drobiazgów przywiozłam sobie z jarmarku dominikańskiego. Przechadzałam się głównymi alejkami, zachwycając zebranymi tam cudami, ale ceny mnie odstraszyły. A potem trafiłam na totalne obrzeża, gdzie za niesamowite grosze kupiłam kilka skarbów. Fajnie mi grają z moim kochanym Bolesławcem i ciemnym drewnem.
     Oprócz numerków i napisu  "Dla niepalących" mam jeszcze mega- zardzewiały drogowskaz, dla którego szykuję miejsce na korytarzu :)





       A na wyprzedaży w Empiku upolowałam rewelacyjne naklejki-tabliczki. Teraz nie pomerda mi się już cukier puder z mąką ziemniaczaną :D




piątek, 12 września 2014

Znów zakochałam się w bieli....

       Tomaszek był w pilnej potrzebie większego biurka i dużej ilości miejsca do przechowywania szkolnych gadżetów. Postawiliśmy na najprostszą opcję z IKEA - zwykłe biurko i ruchomą komódkę.
       Teraz kombinuję w dalszej części pokoju, bo nadszedł czas na zmiany ;) Ale! Żeby móc ruszyć dalej, musi dotrzeć przesyłka od LUPIO :D:D:D





piątek, 4 kwietnia 2014

Trochę koloru

       ... I wielkanocnego nastroju. Pojawiły się dwie aksamitne poduszki, fioletowa i w kolorze fuksji. Miały być dla Zochy, jednak tak się wpasowały do pokoju dziennego, że zostały.
A dziś przytargałam do domu bazie i zrobiło się naprawdę wiosennie, mimo tego, że wszystkie moje ozdoby wielkanocne nie są kolorowe. Jest słońce, świeże powietrze, dobra energia :)





      A little bit of color and plenty of the Easter mood. I've got two new velvet pillows, purple and fuchsia. First, I planned them to be for Sophie, however they fit nicely into the living room.

And today I dragged home some willow and now I feel like spring is here, despite the fact that all my Easter decorations are not colored. It is the sun, fresh air, good energy :)

piątek, 21 lutego 2014

Czuć wiosnę

       Słoneczko świeci, na dworze przyjemnie, nowa energia w człowieka wstępuje. Znów zaczęliśmy zaglądać na giełdę staroci i choć szafka na sprzęt rtv wciąż uparcie nie chce wpaść nam w ręce, podczas ostatniego polowania zadowoliłam się podłogowym świecznikiem. Zrobiłam go na szaro, pod lampę i wszystko mi gra. Na oknie wypatrzone na przecenie osłonki ceramiczne w najlepszym kolorze na świecie :)

    The sun is shining, the weather is nice, I have a lot of energy.  We started to look at the flea market for a tv cabinet but I can't still find one. During the last hunt I found a floor candle holder. I paint it  gray to match the lamp. Also I found on sale two small ceramic flowerpot in the best color in the world :)





poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świątecznie

Moi drodzy Czytelnicy!

Z okazji zbliżających się Świąt, 
życzę Wam samych szczęśliwych dni, pełnych uśmiechu i radości.
By każdy dzień niósł coś dobrego i miłego, 
by wypełniał Was pozytywną energią i weną twórczą!
By trosk i łez było jak najmniej (łez radości mnóstwo!),
a zbliżający się rok obfitował w wymarzone podróże, 
pełne zapierających dech w piersi widoków i wrażeń.
By sprzyjał poznawaniu nowych ludzi, prawdziwych osobowości, 
które czynią życie ciekawszym i pełniejszym.
By zdrowie i miłość nie opuszczały Was ani na krok!



P.S. 
Choinkę ubierały dzieci, ładując na nią wszystko, co wpadło im w rączki :) Nie tknęłam jej nawet.





środa, 27 listopada 2013

O czytaniu, a raczej o tym, co naokoło niego

    Telewizornię, szumnie zwaną salonem, lub "sralonem", od zawsze traktowałam po macoszemu. Większość czasu spędzam w kuchni i to na niej się skupiałam. Teraz przeniosłam zainteresowanie w tamte rewiry. Od dawna poszukiwaliśmy szafki pod telewizor, ale wciąż bezskutecznie. Za pierwszym razem, gdy wybraliśmy się do sklepu ze starociami, zamiast szafki, kupiliśmy stolik kawowy. Za drugim - kredens. Tym razem natknęłam się na szafę, której przeznaczeniem było pomieścić płaszcze (zostawiłam wewnątrz oryginalne haczyki). W miejscu szyb znajdowały się lustra, niestety potłuczone. Wstawiliśmy półki, przegródki i w końcu (cieszę się jak dziecko) schowałam moje książki. Stoją w dwóch rzędach w takim oddaleniu od siebie, że widzę co stoi w drugim rzędzie :) A najlepsze jest to, że mam jeszcze sporo miejsca na nowe!


      I have always treated our living room badly. Most of the time I spend in the kitchen and it was my focus. Now I started to change our living room. For a long time we've been looking for the cabinet under the TV. The first time We went to an antic store, instead of tv cabinet, we bought a coffee table. The second time - a buffet for the kitchen. This time, I came across a wardrobe, which was destined to a hallway (I left inside the original hooks). In place of glass there were mirrors (unfortunately broken). We put shelves and finally (I am happy as a child) I fit all my books. They stand in two rows in such a distance from each other that I can see what is in the second row :) And the best part is that I still have a lot of room for new ones!



    Lampka z kolei to efekt letniego przetrząsania giełdy staroci. Miała staroświecki abażur i grube warstwy lakieru. Jeden ikeowski abażur i kilka maźnięć farby później mam lampkę, przy której świetnie mi się czyta. Identyczny abażur założyliśmy lampie stojącej po drugiej stronie kanapy, dzięki czemu wszystko wygląda dość spójnie. 
    Przede mną mnóstwo pracy, bo mam kilka pomysłów na ściany, poduszki i inne duperele. Minie trochę czasu, zanim będę mogła pokazać cały salonik.

    The lamp is the result of a summer hunt at a flea market. It had an old-fashioned shade and thick layers of varnish. One ikea lampshade and some grey paint later I have a new lamp. It's great for reading.
     I will have a lot of work in the living room. It will take some time before I could show the entire room, but I can't wait to see the end result. 





wtorek, 15 października 2013

Miał być post o skarbonce....






      .... aż ni z gruszki ni z pietruszki znów dziecko chore. Tym razem Tomcio. Zaszliśmy dziś do szkoły i po dwóch minutach już wracaliśmy. Znów wysoka gorączka, zatem kurujemy się w domu. Zosia podtrzymuje brata na duchu ( czytaj: działa mu na nerwy). Na tapecie zabawa miasteczkiem Lego, które niedawno wspólnymi siłami zbudowaliśmy - jest nawet boisko (nie może go zabraknąć, jeśli w budowie brał udział mały fan piłki nożnej :))
      A wspomniana skarbonka urzekła mnie od pierwszego wejrzenia ze względu na podobieństwo do lalek Momiji i Kimmidoll. Zocha jest zachwycona i bawi się nią, jak prawdziwą lalką. W królestwie maluchów też maleńka zmiana - dodaliśmy półkę nad komodami, bo dobytek latorośli nie mieści się już w pokoju, wypełza z każdego zakamarasa, atakuje bose stopy.... jednym słowem "koszmar" :) Trzeba rozejrzeć się za większym metrażem. Zdecydowanie.

       I planned to write about new piggybank, but Tomi is ill again. We have gone to school today, and after two minutes came back. Again, high fever, so we play at home. Sophie keeps her brother in spirit (meaning: working on his nerves). We have so much fun with Lego town, which we have recently built together - there's even a playing field (can't miss it if you have a small football fan :))

       I loved said piggybank at first sight because of its similarity to the Momiji dolls and Kimmidoll.
Sophie is delighted and plays with it like a real doll. There is a little change in the kids room too - we've added a shelf above the chests because they have so many toys, books and other belongings, it's crawls out from each corner, attacking bare feet .... you know it :) We have to look for a larger home. Definitely.

              Przy okazji chciałabym polecić Mamom książkę Zbiór niby-bzdur wydawnictwa Jedność dla dzieci (NIE jest to wpis sponsorowany!) Trafiłam przypadkiem i nie mogłam przejść obojętnie obok książki pełnej ciekawostek wiedząc, że Tomek się w niej zakocha. Czyta już od czwartego roku życia, więc połknął ich wiele. Ta jest kolejna. Świetne źródło wiedzy! Dowiedziałam się już jaka jest różnica między tangerynkami, satsumami, klementynkami i pomarańczami, kto wygrał światowy konkurs najdłuższego wpatrywania się w oczy, jakie są Innuickie określenia śniegu, co człowiek pozostawił na Marsie, jak bezkarnie komuś przygadać, a nawet jak rozerwać na pół książkę telefoniczną. Cóż.... człowiek uczy się przez całe życie ;)








       Przy okazji zajrzyjcie do Funity, gdzie oprócz mnóstwa fantastycznych postów, znajdziecie i ten o Martach, o TUTAJ. Bo Funita też Marta i o blogujących Martach postanowiła napisać. Znalazłam się tam i ja, za co jeszcze raz bardzo dziękuję i pękam z dumy, że mogłam znaleźć się w tak zacnym gronie!


Tekst mi się straszliwie "rozjechał", nie mogę tego naprawić... grrrr :/

piątek, 26 lipca 2013

Pan Młynek i Kwiatki

     Znacie to uczucie, gdy w sklepie pełnym cudnych rzeczy zakochujecie się w tej jednej jedynej? Tak właśnie było ze mną i z Panem Młynkiem. Jest elegancki, choć nieco nieśmiały, pieprz za to mieli wyśmienicie. Przygarnęłam go natychmiast, gdy wpadł mi w oko podczas wpadnięcia dosłownie na chwilę do Flensburga.




     Półmisek i papiery to duńskie łupy. Zawsze miałam słabość do produktów firmy Rice, aż w końcu upolowałam coś, co mokrą jesienią i mroźną zimą będzie mi przypominało o naszej wakacyjnej przygodzie. Aż się prosi o to, by podać na nim jakieś pyszne babeczki :)



      Tymczasem borem lasem odnawiamy kilka mebli w domu, więc kolejny post będzie o tym :)



english version

     You know that feeling when in a store full of wonderful things suddenly you fall in love with the one and only piece? That's what happened with me and Mr. Mill. He is elegant, though a bit shy, but do his job very good. I bought it while we literally flew through Flensburg.
     Platter and the papers are from Dannmark. I've always had a soft spot for Rice products, and eventually hunted something that will will remind me of our summer adventure in a cold winter afternoon.
     Meanwhile, we renew some furniture in the house, so the next post will be about it :)