Powoli robi się u nas świątecznie, u Was też? Wczoraj wieczorem w przypływie nagłych chęci skleiłam kilka choineczek. Bazę wykonałam z kartonu, obkleiłam mchem i porozstawiałam w kilku miejscach w domu. Dają ciepły klimat.
A dziś, kiedy dzieci były w szkole poskładałam do kupy kalendarz adwentowy. Tyle pięknych widziałam na Waszych blogach, na pintereście.... Nasz zrobiłam tanim kosztem, czyli wykorzystując to, co miałam w domu - zwykłe, szare torebki, sznurki, wstążki i tekturę brokatową. Bazę stanowi kij przywieziony w zeszłym roku znad Bałtyku. A w środku paczuszek różności.... Są prezenty wspólne (książeczki, płyty, zadania świąteczne) i indywidualne, miłe oku dzieci pierdółki :) Najpiękniejszy był widok buziek naszych latorośli. Wróciły do domu jakieś piętnaście minut temu i od progu szeroko się uśmiechały, bo kalendarz wisi w przedpokoju. I o to chodziło. Mam nadzieję widzieć taką radość i podekscytowanie co dzień, aż do gwiazdki, bo o to przecież w okresie świątecznym chodzi :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą coś z niczego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą coś z niczego. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 1 grudnia 2014
czwartek, 19 czerwca 2014
Mini living
NARESZCIE wykańczam domek dla lalek!!! (dziki taniec radości)
Prócz uczucia szczęścia, jakie towarzyszy każdej kobiecie czerpiącej przyjemność z urządzania wnętrz, daje mi też mnóstwo satysfakcji, gdy zrobię coś z niczego. Tak na przykład powstał mój wymarzony piec kaflowy. Baza z kartonu modelarskiego, kafle wycięte z okładki Harpers Bazaar (reklama Chanel nr 5, duuuuużo białego tła :)), drzwiczki obklejone opakowaniem czekolady, blacha na której stoi piec to zamykanie serka kanapkowego. Górę wycięłam z kartonika i machnęłam białym lakierem do paznokci.
Na tapecie wykładanie kafelkami łazienki. Jak na złość skończył mi się wikol, a nie mogę przestać działać, zatem za moment zabieram się za szycie. Do jutra. Jutro już Castorama będzie otwarta :)
Zdjęcia z mojego instagramu, większość już pewnie widziała. To tylko fragmenty, bo całość wymaga wciąż pracy - meble pomalowania, krzesła tapicerowania, okna wciąż gołe i ściany. Pomalutku zrobi się i to, a ja oczywiście będę Was na bieżąco informować o postępach prac!
FINALLY finishing up the dollhouse! (Wild dance of joy)
I feel happiness and pleasure from mini decoration, it gives me a lot of satisfaction when I do something out of nothing. So, for example, I created my dream tile stove. The base is made out from the cardboard, tiles cut from the cover of Harpers Bazaar (Chanel No. 5 advert, much of white background :)), door made from chocolate sheet and stove stands on the reuse sandwich cheese lid. The crown is cut out from cardboard and painted with white nail polish.
I'm in the middle of tiling the bathroom. Of course I run out of glue, when all the stores are closed. Of. Course. So I begin sewing :)
Photos are from my instagram. It's only fragments because a dollhouse still needs work. I have to paint furniture, upholster chairs, windows and walls are still bare. Of course I'll keep you updated on the progress!
Prócz uczucia szczęścia, jakie towarzyszy każdej kobiecie czerpiącej przyjemność z urządzania wnętrz, daje mi też mnóstwo satysfakcji, gdy zrobię coś z niczego. Tak na przykład powstał mój wymarzony piec kaflowy. Baza z kartonu modelarskiego, kafle wycięte z okładki Harpers Bazaar (reklama Chanel nr 5, duuuuużo białego tła :)), drzwiczki obklejone opakowaniem czekolady, blacha na której stoi piec to zamykanie serka kanapkowego. Górę wycięłam z kartonika i machnęłam białym lakierem do paznokci.
Na tapecie wykładanie kafelkami łazienki. Jak na złość skończył mi się wikol, a nie mogę przestać działać, zatem za moment zabieram się za szycie. Do jutra. Jutro już Castorama będzie otwarta :)
Zdjęcia z mojego instagramu, większość już pewnie widziała. To tylko fragmenty, bo całość wymaga wciąż pracy - meble pomalowania, krzesła tapicerowania, okna wciąż gołe i ściany. Pomalutku zrobi się i to, a ja oczywiście będę Was na bieżąco informować o postępach prac!
FINALLY finishing up the dollhouse! (Wild dance of joy)
I feel happiness and pleasure from mini decoration, it gives me a lot of satisfaction when I do something out of nothing. So, for example, I created my dream tile stove. The base is made out from the cardboard, tiles cut from the cover of Harpers Bazaar (Chanel No. 5 advert, much of white background :)), door made from chocolate sheet and stove stands on the reuse sandwich cheese lid. The crown is cut out from cardboard and painted with white nail polish.
I'm in the middle of tiling the bathroom. Of course I run out of glue, when all the stores are closed. Of. Course. So I begin sewing :)
Photos are from my instagram. It's only fragments because a dollhouse still needs work. I have to paint furniture, upholster chairs, windows and walls are still bare. Of course I'll keep you updated on the progress!
środa, 27 listopada 2013
O czytaniu, a raczej o tym, co naokoło niego
Telewizornię, szumnie zwaną salonem, lub "sralonem", od zawsze traktowałam po macoszemu. Większość czasu spędzam w kuchni i to na niej się skupiałam. Teraz przeniosłam zainteresowanie w tamte rewiry. Od dawna poszukiwaliśmy szafki pod telewizor, ale wciąż bezskutecznie. Za pierwszym razem, gdy wybraliśmy się do sklepu ze starociami, zamiast szafki, kupiliśmy stolik kawowy. Za drugim - kredens. Tym razem natknęłam się na szafę, której przeznaczeniem było pomieścić płaszcze (zostawiłam wewnątrz oryginalne haczyki). W miejscu szyb znajdowały się lustra, niestety potłuczone. Wstawiliśmy półki, przegródki i w końcu (cieszę się jak dziecko) schowałam moje książki. Stoją w dwóch rzędach w takim oddaleniu od siebie, że widzę co stoi w drugim rzędzie :) A najlepsze jest to, że mam jeszcze sporo miejsca na nowe!
I have always treated our living room badly. Most of the time I spend in the kitchen and it was my focus. Now I started to change our living room. For a long time we've been looking for the cabinet under the TV. The first time We went to an antic store, instead of tv cabinet, we bought a coffee table. The second time - a buffet for the kitchen. This time, I came across a wardrobe, which was destined to a hallway (I left inside the original hooks). In place of glass there were mirrors (unfortunately broken). We put shelves and finally (I am happy as a child) I fit all my books. They stand in two rows in such a distance from each other that I can see what is in the second row :) And the best part is that I still have a lot of room for new ones!
I have always treated our living room badly. Most of the time I spend in the kitchen and it was my focus. Now I started to change our living room. For a long time we've been looking for the cabinet under the TV. The first time We went to an antic store, instead of tv cabinet, we bought a coffee table. The second time - a buffet for the kitchen. This time, I came across a wardrobe, which was destined to a hallway (I left inside the original hooks). In place of glass there were mirrors (unfortunately broken). We put shelves and finally (I am happy as a child) I fit all my books. They stand in two rows in such a distance from each other that I can see what is in the second row :) And the best part is that I still have a lot of room for new ones!
Lampka z kolei to efekt letniego przetrząsania giełdy staroci. Miała staroświecki abażur i grube warstwy lakieru. Jeden ikeowski abażur i kilka maźnięć farby później mam lampkę, przy której świetnie mi się czyta. Identyczny abażur założyliśmy lampie stojącej po drugiej stronie kanapy, dzięki czemu wszystko wygląda dość spójnie.
Przede mną mnóstwo pracy, bo mam kilka pomysłów na ściany, poduszki i inne duperele. Minie trochę czasu, zanim będę mogła pokazać cały salonik.
The lamp is the result of a summer hunt at a flea market. It had an old-fashioned shade and thick layers of varnish. One ikea lampshade and some grey paint later I have a new lamp. It's great for reading.
I will have a lot of work in the living room. It will take some time before I could show the entire room, but I can't wait to see the end result.
I will have a lot of work in the living room. It will take some time before I could show the entire room, but I can't wait to see the end result.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Krzesełka za bezcen!
Dawno mnie nie było, jest mi wstyd, ale tak naprawdę nie miałam co pokazywać. Trwaliśmy w jakimś dziwnym pozimowym stanie uśpienia, nic w domu nie czyniąc. Ostatnia wyprawa na giełdę zaowocowała niecodziennym i jak to zazwyczaj bywa, niespodziewanym zakupem.
Wybraliśmy się tam z Anią z Ruderki (pamiętacie Ją? :)) Ania się urządza w nowym miejscu i postanowiłyśmy wyskoczyć na polowanie. Zasadziłam się na szafkę pod telewizor, ale oczywiście nic nie znalazłam. Za to już w drodze powrotnej zauważyłam cztery krzesełka. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dla znających się, to lata trzydzieste, Art Deco prawda? Od razu miałam w głowie efekt końcowy. Mój niezastąpiony Mąż (tak, podlizuję się, bo przerażony drobnym klejeniem nie był pewien zakupu) stargował cenę do stu złotych. Za cztery krzesła!
Jestem na etapie poszukiwań tkaniny na siedziska, dzisiaj kupiłam wszystko co potrzebne do renowacji, chciałam pobawić się w politurę, ale spękałam :/ Siedziska są na sprężynach, wcale nie zniszczone, do wymiany jedynie tapicerka.
Co o nich sądzicie?
Po odnowieniu wylądują w kuchni, tuż obok kredensu. Sądzę, że będą pasowały jak ulał :D
Przy okazji pokażę co zmajstrowałam, już dosyć dawno temu. Wieszak na klucze, żeby już nie trzeba było szukać ich po całym domu :)
Deseczka pochodzi z bardzo starej stodoły należącej do znajomych, decor z allegro, haczyki z marketu budowlanego (niestety nie znalazłam nic na starociach, ale nie ustaję w poszukiwaniach :)
english version
Ok, I was quiet and I'm ashamed, but I really did not have a lot to show. But! Last trip to the flea market has resulted in an unusual and as is usually the case, an unexpected purchase.
We went there with our friend Anne. I was looking for the cabinet under the TV, but of course I did not find anything. But on the way back, I saw four chairs. It was love at first sight. It's Art Deco isn't it? My irreplaceable husband haggle over the price to one hundred zloty (about 23 euro). For the four chairs!
I'm looking for the fabric on the seats. Today I bought everything I needed for the renovation. Seats are on springs, not destroyed, I have to exchange seats only.
What do you think of them?
They will end up in the kitchen, next to the dresser. I think they will fit like a glove: D
By the way, I'll show what I've made, already quite a long time ago. Hanger for keys.
Board comes from a very old barn belonging to friends, decor is from online shop, hooks of DIY shop (unfortunately I did not find anything on the flea market, but I'm still looking :)
Wybraliśmy się tam z Anią z Ruderki (pamiętacie Ją? :)) Ania się urządza w nowym miejscu i postanowiłyśmy wyskoczyć na polowanie. Zasadziłam się na szafkę pod telewizor, ale oczywiście nic nie znalazłam. Za to już w drodze powrotnej zauważyłam cztery krzesełka. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dla znających się, to lata trzydzieste, Art Deco prawda? Od razu miałam w głowie efekt końcowy. Mój niezastąpiony Mąż (tak, podlizuję się, bo przerażony drobnym klejeniem nie był pewien zakupu) stargował cenę do stu złotych. Za cztery krzesła!
Jestem na etapie poszukiwań tkaniny na siedziska, dzisiaj kupiłam wszystko co potrzebne do renowacji, chciałam pobawić się w politurę, ale spękałam :/ Siedziska są na sprężynach, wcale nie zniszczone, do wymiany jedynie tapicerka.
Co o nich sądzicie?
Po odnowieniu wylądują w kuchni, tuż obok kredensu. Sądzę, że będą pasowały jak ulał :D
Przy okazji pokażę co zmajstrowałam, już dosyć dawno temu. Wieszak na klucze, żeby już nie trzeba było szukać ich po całym domu :)
Deseczka pochodzi z bardzo starej stodoły należącej do znajomych, decor z allegro, haczyki z marketu budowlanego (niestety nie znalazłam nic na starociach, ale nie ustaję w poszukiwaniach :)
english version
Ok, I was quiet and I'm ashamed, but I really did not have a lot to show. But! Last trip to the flea market has resulted in an unusual and as is usually the case, an unexpected purchase.
We went there with our friend Anne. I was looking for the cabinet under the TV, but of course I did not find anything. But on the way back, I saw four chairs. It was love at first sight. It's Art Deco isn't it? My irreplaceable husband haggle over the price to one hundred zloty (about 23 euro). For the four chairs!
I'm looking for the fabric on the seats. Today I bought everything I needed for the renovation. Seats are on springs, not destroyed, I have to exchange seats only.
What do you think of them?
They will end up in the kitchen, next to the dresser. I think they will fit like a glove: D
By the way, I'll show what I've made, already quite a long time ago. Hanger for keys.
Board comes from a very old barn belonging to friends, decor is from online shop, hooks of DIY shop (unfortunately I did not find anything on the flea market, but I'm still looking :)
Etykiety:
coś z niczego,
dekoracje,
kuchnia,
nasze mieszkanie,
przedmioty z duszą,
wyszperane
poniedziałek, 26 listopada 2012
Kuchnia całkiem odmieniona

Pomęczę Was dziś zdjęciami. Mogę?
Zmobilizowałam w końcu mojego ślubnego do przeprowadzenia rewolucji w naszej małej kuchni. Miałam plan i przyznam się, że jest tak, jak chciałam. Wcześniejszy, znienawidzony przeze mnie już kolor zgniłej zieleni machnęłam na kawę z mlekiem. Wydawała mi się oklepana, ale koi moje zmysły i bardzo mi się podoba ;)
Półki pomalowałam kilkukrotnie na orzechowo. Zmieniliśmy fronty szafek na coś jasnego i najzupełniej prostego, do śmieci poszedł także stary blat. Lubię takie połączenia nowoczesności ze stylem rustykalnym.
Teraz bawię się w wyszukiwanie niebieskich dodatków, które bardzo mi pasują do koloru ścian i półek. A zaczęło się od puszki na kawę, którą pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Później podczas weekendu w Krakowie przepadłam w sklepie z ceramiką Bolesławca. Stąd mini chlebak.
Wieszak na kubki wykonałam sama (decha i haczyki z Castoramy, kilka warstw różnorakich lakierobejc, których resztki zalegały w piwnicy, a ceramiczne numerki kupione przez internet. Zabijcie mnie, nie pamiętam skąd ).
Półkę ze szklanymi pojemnikami (tę, na której stoi maselniczka) machnę na kolor półek.
I mobilized my husband to make a revolution in our small kitchen. I had a plan and I admit that it is just as I wanted. Earlier, I already hated the dark green color on the wall. Now it'd coffee with milk., but I like it very much ;)
I painted shelves with the nut colour. We changed the cabinet fronts for something clear and quite simple, we have new countertop also. I like the combination of modern with rustic style.
Now I like to search blue objects that I really fit in with the color of the walls and shelves. It's began with a blue coffee can, which I still remember from my childhood. Later during the weekend in Krakow I fell in love with Boleslawiec pottery. Hence the mini bread container.
I made a cup hanger from a simple pine wood board. I add several layers of different varnish, and ceramic numbers bought on the internet. Kill me, I do not remember where).
I painted shelves with the nut colour. We changed the cabinet fronts for something clear and quite simple, we have new countertop also. I like the combination of modern with rustic style.
Now I like to search blue objects that I really fit in with the color of the walls and shelves. It's began with a blue coffee can, which I still remember from my childhood. Later during the weekend in Krakow I fell in love with Boleslawiec pottery. Hence the mini bread container.
I made a cup hanger from a simple pine wood board. I add several layers of different varnish, and ceramic numbers bought on the internet. Kill me, I do not remember where).
Wieniec wykonałam wg TEGO tutorialu. Dodatkowo powstałe gdzieniegdzie dziury zasłaniałam malutkimi szyszkami mocując je klejem na ciepło.
I did the wreath by THIS tutorial. I added tiny cones to fill the gaps, using hot glue.
Poniżej rzeczona puszka.
A can which I mentioned.
Z ostatnich zdobyczy - sosjerka....
One of the latest founds - an old souseboat....
.... oraz nożyk do masła z monogramem.
.... and a butter knife with monogram.
Z którym wieńcem lepiej? Szyszkowym czy bukszpanowym? Bardziej widzi mi się zielony.
Version with green wreath.
Zdjęcie haczyków na życzenie ulinkap :)
Dziękuję za wirtualną wizytę :)
Etykiety:
coś z niczego,
dekoracje,
kuchnia,
nasze mieszkanie,
wyszperane
poniedziałek, 29 października 2012
Opaska-kokosznik
Od dawna podziwiałam cuda wykonywane przez różne dziewczyny metodą sutaszu i w końcu, po prawie roku (!) ociągania się, sama spróbowałam. Tak już mam, że do różnych projektów muszę dojrzeć, a one same nabrać mocy urzędowej.
Poszłam od razu a całość i zmajstrowałam opaskę. Podoba mi się efekt, nieco w stylu rosyjskich kokoszników. Na większe wyjścia i odważniejsze dni :)
Poszłam od razu a całość i zmajstrowałam opaskę. Podoba mi się efekt, nieco w stylu rosyjskich kokoszników. Na większe wyjścia i odważniejsze dni :)
Trzymajcie się ciepło, bo pogoda nie rozpieszcza!
wtorek, 13 marca 2012
Zorro
Niedawno dostałam maila z prośbą o uszycie Zorro i konia Tornado dla pewnej Młodej Damy. Lubiąc nietypowe wyzwania, od razu się zgodziłam, wietrząc dobrą zabawę. Tak oto powstał Zorro z całym ekwipunkiem i jego wierny przyjaciel, Tornado :)


A w tak zwanym "międzyczasie" "robią się" kolejne lalki, ale dość nietypowe dla mnie :)
Pozdrawiam Was serdecznie!


A w tak zwanym "międzyczasie" "robią się" kolejne lalki, ale dość nietypowe dla mnie :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
czwartek, 2 lutego 2012
Rozkręcam się :)
"Mebelkowania" ciąg dalszy. Mebelki koślawe jak diabli, ale uczę się na błędach i idzie mi coraz lepiej :) Poniżej efekty dwudniowego majsterkowania, okroszone krwią i odciskami.
Kredens do lalczynej kuchni.
Wysokość 14cm, szerokość 10 cm.
Główna konstrukcja z listwy sosnowej, ozdobne wygibaski z patyczków od lodów, wnętrze z maty bambusowej. Gałki wystrugałam z kawałka drewna, na kształt grzechotek i wbiłam na klej. Ciekawe jak długo pożyją przy Zośce :)
Nie mogę się doczekać wykańczania!

A tu szafa do sypialni i półeczka do kuchni.

english version
I can't stop making miniatures. Furniture curves as hell, but I learn from mistakes and I am doing better and better:) Here the effects of two days of DIY, with blood and other injures.
Here's the buffet (?) to the kitchen.
Height 14cm, width 10 cm.
Index construction with pine wood, ornamentals - ice sticks, the inside of - a bamboo mat. Knobs carved from a piece of wood. I wonder how long they last with my Sophie :)
There's wardrobe to the bedroom and the kitchen shelf.
I can't wait doing the finishing touches!
Kredens do lalczynej kuchni.
Wysokość 14cm, szerokość 10 cm.
Główna konstrukcja z listwy sosnowej, ozdobne wygibaski z patyczków od lodów, wnętrze z maty bambusowej. Gałki wystrugałam z kawałka drewna, na kształt grzechotek i wbiłam na klej. Ciekawe jak długo pożyją przy Zośce :)
Nie mogę się doczekać wykańczania!

A tu szafa do sypialni i półeczka do kuchni.

english version
I can't stop making miniatures. Furniture curves as hell, but I learn from mistakes and I am doing better and better:) Here the effects of two days of DIY, with blood and other injures.
Here's the buffet (?) to the kitchen.
Height 14cm, width 10 cm.
Index construction with pine wood, ornamentals - ice sticks, the inside of - a bamboo mat. Knobs carved from a piece of wood. I wonder how long they last with my Sophie :)
There's wardrobe to the bedroom and the kitchen shelf.
I can't wait doing the finishing touches!
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Mini mebelki
Witajcie po długiej przerwie!!
Zamiast brać się za lale, wzięło mnie na domek dla lalek dla dzieci. Wykona nam go dobry znajomy, wg projektu. A ja zabrałam się za mebelki. Naoglądałam się na pięknych blogach (linki na końcu postu dla zainteresowanych) i zapragnęłam takich dla Zosi (Tomcio jara się w sumie najbardziej strychem :)) Ciężko dostać w sklepach to, o czym się marzy, a jak już się znajdzie, to cena zwala z nóg. Zatem postanowiłam je wykonać sama. A że teoretyczną wiedzę posiadam (lata obserwowania śp Dziadzi przy pracy) więc zabrałam się do pracy. Oczywiście z odpowiednimi półproduktami też krucho, trzeba kombinować :)
W każdej z nas drzemie mała dziewczynka, więc radochy mam mnóstwo!
Zaczęłam od trzech łóżeczek i ławeczki do kuchni. Jeszcze nie skończone, dojdą zwieńczenia na wezgłowiach, nóżki, farba, może jeszcze coś jeśli mnie poniesie. Ławeczkę też pomaluję, obiję siedzisko i dodam poduszeczki.
Przedstawiam Wam więc półprodukty :)
A! Przepraszam za jakość zdjęć, ale robione po ciemku, bez lampy :/



A tutaj jedno z łóżeczek w trakcie produkcji.
Spody łóżek powstały z jednej deski do krojenia, przeciętej na trzy. Wezgłowia z listwy z marketu budowlanego, zdobienia z patyczków po lodach i paseczków bambusa z maty stołowej.
Szerokość ławki - 11 cm
wysokość - 6,5 cm
Długość łóżek - 14 cm
szerokość 7 cm.

W planach duuuuuużo, umeblować muszę cały dom! Jutro zmierzę się z szafą i szafką pod zlew,
bo sam zlew już gotowy (też drewniany :))
A tutaj kilka obiecanych linków z niesamowitymi inspiracjami!!
http://miniatyrmama.blogspot.com/
http://josje-bouwt.blogspot.com/
http://elmundoana.blogspot.com/
http://villa-aurelia.blogspot.com/
http://fredericaslittleworld.blogspot.com/
http://miniasiat.vuodatus.net/
english version
Hello after a long break!
Instead of making dolls, I decide to make a dollhouse for children. We ask a good friend to make one, according to the project. And I'm making furniture. I droll over the beautiful blogs with miniatures (links at the end of post for those interested) and I wanted one for Sophie (Tommy is crazy only about the attic:)) It's hard to get nice furniture in stores, and once I found one, the price killed me. So I decided to do it alone. I have a theoretical knowledge (years of watching grandfather at work) so I took the job.
I started with three beds and bench for the kitchen. Still not finished. I have to add paint, legs, maybe something more. I'm going to paint the bench too, upholstery the seat and add cusions.
So I present to you unfinished product:)
A! Sorry for pictures quality, but I done it in the dark, without lights: /
Zamiast brać się za lale, wzięło mnie na domek dla lalek dla dzieci. Wykona nam go dobry znajomy, wg projektu. A ja zabrałam się za mebelki. Naoglądałam się na pięknych blogach (linki na końcu postu dla zainteresowanych) i zapragnęłam takich dla Zosi (Tomcio jara się w sumie najbardziej strychem :)) Ciężko dostać w sklepach to, o czym się marzy, a jak już się znajdzie, to cena zwala z nóg. Zatem postanowiłam je wykonać sama. A że teoretyczną wiedzę posiadam (lata obserwowania śp Dziadzi przy pracy) więc zabrałam się do pracy. Oczywiście z odpowiednimi półproduktami też krucho, trzeba kombinować :)
W każdej z nas drzemie mała dziewczynka, więc radochy mam mnóstwo!
Zaczęłam od trzech łóżeczek i ławeczki do kuchni. Jeszcze nie skończone, dojdą zwieńczenia na wezgłowiach, nóżki, farba, może jeszcze coś jeśli mnie poniesie. Ławeczkę też pomaluję, obiję siedzisko i dodam poduszeczki.
Przedstawiam Wam więc półprodukty :)
A! Przepraszam za jakość zdjęć, ale robione po ciemku, bez lampy :/



A tutaj jedno z łóżeczek w trakcie produkcji.
Spody łóżek powstały z jednej deski do krojenia, przeciętej na trzy. Wezgłowia z listwy z marketu budowlanego, zdobienia z patyczków po lodach i paseczków bambusa z maty stołowej.
Szerokość ławki - 11 cm
wysokość - 6,5 cm
Długość łóżek - 14 cm
szerokość 7 cm.

W planach duuuuuużo, umeblować muszę cały dom! Jutro zmierzę się z szafą i szafką pod zlew,
bo sam zlew już gotowy (też drewniany :))
A tutaj kilka obiecanych linków z niesamowitymi inspiracjami!!
http://miniatyrmama.blogspot.com/
http://josje-bouwt.blogspot.com/
http://elmundoana.blogspot.com/
http://villa-aurelia.blogspot.com/
http://fredericaslittleworld.blogspot.com/
http://miniasiat.vuodatus.net/
english version
Hello after a long break!
Instead of making dolls, I decide to make a dollhouse for children. We ask a good friend to make one, according to the project. And I'm making furniture. I droll over the beautiful blogs with miniatures (links at the end of post for those interested) and I wanted one for Sophie (Tommy is crazy only about the attic:)) It's hard to get nice furniture in stores, and once I found one, the price killed me. So I decided to do it alone. I have a theoretical knowledge (years of watching grandfather at work) so I took the job.
I started with three beds and bench for the kitchen. Still not finished. I have to add paint, legs, maybe something more. I'm going to paint the bench too, upholstery the seat and add cusions.
So I present to you unfinished product:)
A! Sorry for pictures quality, but I done it in the dark, without lights: /
Etykiety:
coś z niczego,
dollhouse,
inspiracje,
lalki,
Tomi,
Zosia
piątek, 25 listopada 2011
Ta-daaaam!
Kolejna partia lalek gotowa! Zapraszam serdecznie do Decobazaaru!
Są tam już i czekają na przygarnięcie!
Powiem Wam w sekrecie, że trudno mi będzie się z nimi pożegnać :D Kto się ze mną pobawi? :D




Po raz kolejny zapraszam do polubienia mnie na facebooku.
TUTAJ!
P.S.
Mam nadzieję, że w końcu uda mi się zrobić jakieś przyzwoite zdjęcia łazienki, by Wam pokazać.
Są tam już i czekają na przygarnięcie!
Powiem Wam w sekrecie, że trudno mi będzie się z nimi pożegnać :D Kto się ze mną pobawi? :D




Po raz kolejny zapraszam do polubienia mnie na facebooku.
TUTAJ!
P.S.
Mam nadzieję, że w końcu uda mi się zrobić jakieś przyzwoite zdjęcia łazienki, by Wam pokazać.
środa, 23 listopada 2011
Tajemnicza Hela
Pewna sympatyczna Pani poprosiła, by postać Superbohaterki wzbogacić o strój incognito. W ten sposób Super dostała nowe alter ego - romantyczną Helę!
Mam nadzieję, że Hela alias Superbohaterka zaprzyjaźni się z nową właścicielką :)



english version
Mam nadzieję, że Hela alias Superbohaterka zaprzyjaźni się z nową właścicielką :)



english version
A nice Lady asked me to sew an incognito costume for the superhero doll. In this way the Super got a new alter ego - a romantic Helen!
I hope that Helen alias superhero makes friends with her owner:)
I hope that Helen alias superhero makes friends with her owner:)
wtorek, 25 października 2011
Chmurkowo
Pomęczę Was moi mili jeszcze trochę łóżkami naszych pociech. Uszyłam Zofii "odbojniki" by nie zrobiła sobie krzywdy o metalowe pręty łóżeczka. Bardzo się jej podobają. Do kompletu uszyłam ochraniacz na wezgłowie.
Tomciowi, tematycznie do mapy, chmurki, w tym jedną deszczową :) Dzieci bardzo je polubiły.



Kurcze, tyle się dzieje, chciałabym się tym wszystkim z Wami podzielić, ale jeszcze nie mogę :) Także póki co, tak enigmatycznie powiem, żebyście trzymały kciuki za powodzenie moich planów.
U nas świeci słońce (w końcu!). A u Was?
Trzymajcie się ciepło!
English version
It's, my dearest, our children's beds again. I sewed Sophia "bumpers" to avoid the harm done by metal rods when she sleeps. She liked it very much! I sewed the headboard bumper too.
For Tomy, thematically to the map, two clouds, one with rain :) Kids really liked it.
Wow, so much is happening, and I would like to share it with you, but I can't for now :) And so far, so to speak enigmatically, please kept your fingers crossed for the success of my plans. The sun is shining (at last!). Kisses!
Tomciowi, tematycznie do mapy, chmurki, w tym jedną deszczową :) Dzieci bardzo je polubiły.



Kurcze, tyle się dzieje, chciałabym się tym wszystkim z Wami podzielić, ale jeszcze nie mogę :) Także póki co, tak enigmatycznie powiem, żebyście trzymały kciuki za powodzenie moich planów.
U nas świeci słońce (w końcu!). A u Was?
Trzymajcie się ciepło!
English version
It's, my dearest, our children's beds again. I sewed Sophia "bumpers" to avoid the harm done by metal rods when she sleeps. She liked it very much! I sewed the headboard bumper too.
For Tomy, thematically to the map, two clouds, one with rain :) Kids really liked it.
Wow, so much is happening, and I would like to share it with you, but I can't for now :) And so far, so to speak enigmatically, please kept your fingers crossed for the success of my plans. The sun is shining (at last!). Kisses!
Etykiety:
coś z niczego,
dekoracje,
nasze mieszkanie,
Tomi,
Zosia
poniedziałek, 10 października 2011
Jesiennie
Zrobiło się jesiennie. I za oknem i w naszym mieszkaniu. Na parapecie zagościły dynie, wieniec i wrzos. Zrobiło się cieplej i milej, choć na dworze wręcz przeciwnie :/



A tymczasem w kuchni....

Pozdrawiam i życzę Wam wszystkim lepszej pogody!
English version
It's autumn here, in Poland. Temperature isn't nice, so I decided to warm up our home. On the last picture is wreath from kitchen.
Kisses!
A tymczasem w kuchni....
Pozdrawiam i życzę Wam wszystkim lepszej pogody!
English version
It's autumn here, in Poland. Temperature isn't nice, so I decided to warm up our home. On the last picture is wreath from kitchen.
Kisses!
Etykiety:
coś z niczego,
dekoracje,
kuchnia,
mój zielony zakątek,
nasze mieszkanie
Subskrybuj:
Posty (Atom)