niedziela, 22 listopada 2009

Królicze baletnice

Rozszalałam się :) Znacie ten stan, gdy głowa buzuje od pomysłów, ma się dużo chęci do działania, a doba jest za krótka i sił coraz mniej? Tak się czuję od jakiegoś czasu. Mam multum pomysłów, co chwila mnie coś inspiruje, a coraz mniej mogę siedzieć, bo dzidziuś uciska przeponę i mam kłopoty z oddychaniem. Ale dam radę :)
Oto ostatni wytwór mojej wyobraźni - królicze baletnice. Może nie są doskonałe (to prototypy), to i owo zrobiłabym teraz inaczej, mówi się trudno. Powiedźmy, że jestem zadowolona. A teraz proszę trzymać kciuki, by się sprzedały, bo Martusia potrzebuje pieniążki :D

Króliczki dostępne w Decobazaarze.

środa, 18 listopada 2009

Kuferek pełen lalek

Pracowicie ostatnio u mnie było, w sumie nadal jest. Szycie, szycie i jeszcze raz szycie :) Zaglądałam na Wasze blogi, ale nie miałam czasu wszędzie zostawić komentarz. Dziś usiądę na spokojnie i nadrobię zaległości.
Co mnie tak zajmowało przez ostatnie dni? Między innymi powstało pięć takich młodych dam, które poniżej pozują nam do grupowego zdjęcia.



Muszę Wam się przyznać, że szycie hurtowe jest o wiele mniej bolesne, niż wykonanie pojedynczej lalki. Jadę etapami, a kilka z nich jest naprawdę przyjemnych :) Na przykład wymyślanie fryzur, sukienek, dodatków. Żeby jeszcze samo się chciało uszyć.... :D
Dostrzegam pewną ewolucję w wyglądzie moich lalek, a Wy? :D
To teraz rzutem na taśmę.... Alicja....



Muffinkowa dama....


Piernikowa panienka....


Janka....


i Zosia :D....



Laleczki dostępne są w Decobazaarze. Zapraszam!

Edit!

Wylookałam apetyczne cukiereczki u Joli - KLIK! (do 29 listopada)
Oraz u Lavande - KLIK! (do 6 grudnia)

sobota, 7 listopada 2009

Już w domku!

Na samym wstępie chciałam Wam serdecznie podziękować za te WSZYSTKIE słowa wsparcia i otuchę, jaką wlewałyście w moje serce. Ślę ogromne buziaki!
Operacja małego się udała i tu znów muszę przyznać Wam rację - jak takie małe groszki szybko dochodzą do siebie! Doba po operacji, a on jakby nigdy nic fika, jak zawsze :) Wiadomo, nie każę mu niczego nosić, dźwigać, wysilać się. Tak się cieszę, że teraz można z dzieckiem być w szpitalu. Mąż w wieku Tomaszka miał taki sam zabieg i trauma pozostała w nim do dziś. Nie wiadomo, co było gorsze, to że miał operację, czy to, że był tam sam przez tyle dni. Tomaszek pobyt w szpitalu odebrał jako jakiś obóz letni :) Bawił się znakomicie. Nie pamięta nawet zastrzyków, wkuwania się.... Nic. Przed znieczuleniem dostał środek uspakajający i nic nie kontaktował. Dzięki temu nie ma żadnych niemiłych wspomnień. Poza tym, nic go nie boli! Mam tylko nadzieję, że nie wystąpi gorączka, ani inne powikłania. Teraz tylko na zdjęcie szwów za tydzień i po sprawie :) Tak się cieszę! A to mały pacjent :)


EDIT!

Ania urodziła córeczkę! Musiałam się pochwalić, choć wciąż nie znam szczegółów :D

A żeby było także troszkę w temacie rękodzieła to przedstawiam igielnik dla Samary, który wykonałam na wymianę House of Art. Miało być coś małego do przechowywania czegoś małego. Umówiłyśmy się na igielniki w barwach róż-czerń-biel. Postawiłam na małą kanapę.


Pozdrawiam i żegnam się z uśmiechem :)

P.S.

Skleroza!

Niespodzianka setkowa u MoninchenR!

U Ushii candy!


Candy na kreatywnie.com



Oraz candy u Małgosi!

środa, 4 listopada 2009

Znikam

Jutro jedziemy do szpitala i zostajemy tam do soboty. Trzymajcie kciuki za piątkową operację Tomaszka. Mam niesamowitego pietra, mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

Pozdrawiam!