Chwilowo nie mogę sfotografować tego, co bym chciała, postanowiłam więc pokazać kilka zdjęć z Wielkiej Soboty. Tak, żebyście wiedziały co się ze mną działo podczas nieobecności.
Oczywiście foto by Tomasz (mąż).
Mamy w rodzinie w zwyczaju obchodzić tego dnia wszystkie kościoły w centrum. Na poniższych zdjęciach kościół o.o. Franciszkanów, rok tylko młodszy od najstarszego w mieście i zarazem mój ulubiony. Przez niemal całe życie był moją parafią i wiąże się z nim naprawdę wiele wspomnień. Na pierwszy ogień ja i mój Groszek w krużgankach.
Teraz znajdujemy się w prezbiterium. Tylko popatrzcie na te wczesnośredniowieczne nawy boczne! Jestem w nich zakochana od wczesnego dzieciństwa, gdy jeszcze nie wiedziałam co to nawa :) Niestety nie widać tutaj dokładnie, ale nad każdym fotelem znajduje się płaskorzeźba z wizerunkiem Anioła, nad każdym innego. Wszystko opatrzone łacińskimi inskrypcjami.
Teraz wchodzimy do kościoła głównego. Radzę zwrócić uwagę na piękny sufit tutaj i w prezbiterium. To zdobienie wybitnie regionalne nazywane w sztuce zdobieniem w typie lubelsko-kaliskim :)
A tutaj wyjście z kościoła. Prowadzi przez kaplicę, która to początkowo pełniła funkcję kościoła właściwego podczas lat jego budowy. To zarazem jego najstarsza część.
P.S. Pragnę takiej podłogi...
A tu już na zewnątrz. Grupa operacyjno zwiadowcza w składzie - ja, Groszek, Mama i Babcia (ta czadowa Babcia od "Zmierzchu", która pochłonie każdą książkę ;)). Pragnę nadmienić, że jestem tu zaledwie minuty przed zaliczeniem gleby roku. Nie zauważyłam krawężnika i upadłam jak długa na ulicę, a jaja, kiełbaska i inne dobroci z koszyczka poturlały się hen, hen daleko... Wstyd jak jasna choinka. Nie nie, wcale nie miałam wysokich obcasów. Tak mi się po prostu czasem dzieje, gdy tracę kontakt z rzeczywistością =D
Ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie takie numery mam na koncie ;) Wnikliwym czytelnikom znane jest moje "przywitanie" się z drzwiami podczas pobytu w górach... Jestem ofermą i chodzącym nieszczęściem =D
A na koniec mój syn :) Narcyz.
Chętnych poczytania o "moim" kościele i innych zakamarkach mojego pięknego miasta odsyłam do strony Stary Kalisz.
9 komentarzy:
Widać, że mężuś ma oko do tych spraw ;)
p.s.
cieszę się, że tryskasz humorem i energią.
Pozdrawiam
Ivonn
Wspniała świątynia!
Jeśli mogę :) to ławy które nazywasz nawami to stalle i wyglądają raczej na neogotyckie. Są piękne. Barokowy wystrój kościoła też świetny.
Uważaj na siebie i nie wywijaj orłów!
Pozdrawiam serdecznie
OO jakie świetne foty !!! Faktycznie PAN Mąż ma OKO !! DObrze , że sie z nami ( podglądaczami Twojego bloga) podzieliłaś fotkami i opisem tego co się dzieje u Ciebie
dużzzyy buziolll ;*
Bardzo lubię Twoje prześliczne igielniki
pozdrawiam Elwira
Uoo.. jakie fajne foty ostatnio u Ciebie.. no i mega wiadomość Ziarenkowa! :D Gratulacje! :*
Bardzo się cieszę, że blog, od którego od paru miesięcy zwykłam zaczynać podróże po zakamarkach, zaułkach i gniazdkach zdolnych Polek, wreszcie wraca! Czekałam w ukryciu, acz z utęsknieniem:) Życzę pomyślności i muszę przyznać, że Twoje(jeśli można) prace są dla mnie źródłem inspiracji:)
Pozdrawiam serdecznie
Nikija
Haha, Johanno!
Ale ze mnie głupia gęś ;)
Masz oczywiście rację, przecież całe wnętrze prezbiterium było neogotyckie, tylko pozakrywali je tynkami, gdzieś czytałam...
Przyznaje się do głupich błędów =D Wczoraj na przyklad wymyśliłam sobie nauczyciela nominowanego, hahahhaa. Nie ma to, jak być gapą.
A orłów staram się teraz już nie wywijać, choć przychodzi mi to z trudem.
Dzięki za miłe słowa odnośnie mojego bloga i męża ;) Mąż jest zapaleńcem i samoukiem, wciąż tylko photoshop mu w głowie :D
Tomek to bardzo dobry , poczatkujacy fotograf. Mysle,ze do naszego slubu,bedzie juz slawny:-) Tomaszek jest boski.Pewnie dlatego moja corka wybrala go na przyszlego M hahaha.Buziaki dla waszej juz czworeczki.
Twoja wrażliwość mnie ujęła, imienniczko mojej Siostry :) pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz