Mój synek kochany widząc dłubiącą i dziergającą mamusię sam przejawia zapędy twórcze. Talent w nim drzemie wielki :) Dziś po raz pierwszy malował farbami i paluszkami. Nieśmiało, z ociąganiem i niepewnym uśmiechem zabrał się do pracy. Stworzył trzy piękne dzieła, które znajdą wkrótce miejsce w "tomeczkowej galerii kuchennej", którą mamy zamiar stworzyć. Póki co kolekcjonuję dzieła :)
Mój kochany synek jest moją największą inspiracją :) Przenikające się, żywe kolory w odciskach jego rączki zainspirowały mnie do stworzenia kolejnych babeczek filcowych i kilku innych rzeczy. Muszę tylko dopracować sposób wykonania hehe. A z innych inspiracji - Tomi coraz lepiej mówi i bardzo często wyznaje mi miłość :D Mówi teraz ładnie i wyraźnie "Kocham ciebie" i po pierwszym z takich wyznań doznałam olśnienia. Przypomniał mi się dawno zapomniany, a kiedyś jeden z ulubionych, wiersz Kazimiery Zawistowskiej...
Zawistowska Kazimiera
Kocham ciebie
Kocham Ciebie, bo wracasz Ty mi wiosnę złotą
Mej młodości i jasne powracasz miraże.
Twój cień trwa przy mnie jakby wierne straże,
Twój cień, mej duszy przywołań tęsknota.
Niech więc ramiona mnie Twoje oplotą -
Zasłoń oczy - dziś w przyszłość nie chcę patrzeć ciemną,
Chcę zapomnieć, że życie za mną i przede mną -
Chcę zapomnieć o wszystkim, co nie jest pieszczotą.
Tak. dziś ciemno i zimno... Daj mi Twoje oczy!
Twoje oczy rozświetlą marzenia ogrody...
Tam dźwięk - złoto - purpura - alabastrów schody -
I korowód weselny barwi się tęczowo.
Tak dziś ciemno i zimno,.. a nad moją głową
Sny majaczą złowrogie... Daj mi Twoje oczy!...
Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy to nastrajałam się latem w moim starym, panieńskim pokoju i wpatrywałam w szeleszczące i migoczące w słońcu liście rozłożystego klonu rosnącego tuż obok. Czułam się, jak w małpim gaju, bo nic prócz niego nie widziałam, gdy leżałam na dywanie ze słuchawkami na uszach i słuchałam ukochanych wierszy czytanych głębokim i seksownym :) głosem Michała Żebrowskiego . Między nimi był właśnie utwór Zawistowskiej. I ten podkład muzyczny... Wszystko to strasznie działa na moje receptory :)
Za sprawą synka odszukałam płytę, odkurzyłam ją i rozmarzyłam się na nowo :)
Ach, dawne czasy...
11 komentarzy:
ten ostatni opis to niczym ania z zielonego wzgórza :)) :* no syn Twój prawie jak picasoo hahaha :) ale wymiętosił te farbki :)
Oj wymiętosił, wymiętosił :) Ledwo co zostało, haha.
idealna z ciebie mama - grunt to szał twórczy rozwijać i nie patrzeć na bałagan... mój oskar przeszedł podobny etap - malowania rękoma - mam gdzieś kilka zdjęć - zdjęć na wagę złota :D
świetna sesja
pozdrawiam ciepło
ekhm ekhm receptory????? aha aha hahahahahha wspaniały twórca, malarz podłogowo-paluszkowy!!!!!!
UKH, właśnie sobie uświadomiłam, jak te receptory zabrzmiały (wstydniś). Szło mi o wenę, zmysły, khem... niech sobie każdy dopowie... :)
Skoro mamusia maluje to jak on mógłby tego nie robić?
No i te piękne kolorowe rączki xD
Ehhhh ładny wiersz ;)
A ja, po zachwytch nad jego pracami - świetne zdjęcia Martuś, poryczałam się kiedy przeczytałam jego wyznania miłosne...
Jakie to słodkie wspomnienia, a jeszcze będzie całować Cie po nogach (stopa czy kolano, bez znaczenia) :)
Uściskaj go mocno, mocno :)))
No talent ma po mamie, tylko musi go rozwijać ;))
Ahh Żebrowski taki polski Vin ^^ (no niezupełnie ale to się wytnie).
Joanno - pocałowany :)
Matylda, hahahha, rozwaliłaś mi wątrobę :))))) do zobaczenia jutro :*
Cudowny szał twórczy, i tak trzymać ! Mam pochowane pierwsze prace tego typu , mojego dziecka .
Fajnie się je po latach ogląda .
Najpiękniej wyglądają na zdjęciach, kolorowe łapki Tomiego .
Pozdrawiam.
ale słodziak :)))
uwielbiam taką dziecięcą twórczość, tak jak napisałaś przenikające się kolory, nie zastanawianie się co do czego pasuje, tylko co mi się podoba i już :)))
Prześlij komentarz