Wszystkim tu zaglądającym chciałabym życzyć zdrowych, wesołych, a przede wszystkim rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!
Nie jestem pewna, czy pojawię się tu jeszcze przed Nowym Rokiem, a zatem także Szczęśliwego Nowego Roku! Niech obfituje w dni szczęśliwe i płodne twórczo!
Marta
piątek, 24 grudnia 2010
poniedziałek, 6 grudnia 2010
And the Winner is......
Powracam z wynikami candy.
Chciałam urządzić losowanie z prawdziwego zdarzenia, ale Zofia zaczęła zjadać losy, więc sobie odpuściłam. Druga maszyna losująca udała się na spacer, moją ostatnią opcją został zatem generator Random.
Kogo wylosował?Joasiu! Gratuluję i proszę o adres na maila (widoczny w pasku bocznym).
:D
Wszystkim bardzo dziękuję za udział w zabawie i zapraszam na kolejną, na początku roku.
Pozdrawiam!
Chciałam urządzić losowanie z prawdziwego zdarzenia, ale Zofia zaczęła zjadać losy, więc sobie odpuściłam. Druga maszyna losująca udała się na spacer, moją ostatnią opcją został zatem generator Random.
Kogo wylosował?Joasiu! Gratuluję i proszę o adres na maila (widoczny w pasku bocznym).
:D
Wszystkim bardzo dziękuję za udział w zabawie i zapraszam na kolejną, na początku roku.
Pozdrawiam!
środa, 1 grudnia 2010
Tłusta świnka
Witajcie!
Powracam z kolejnym wytworem rąk, tym razem dla przemiłej Bramasole. Napisała do mnie z prośbą o uszycie Świnki Peppy, postaci bajowej znanej posiadaczom małych dzieci i Mini Mini :)
Wyszła ogromna! Ma ponad 46 cm wzrostu, a przy takich gabarytach jest co przytulać :)
(kliknij w zdjęcie aby powiększyć)
Przypominam także o organizowanym przeze mnie candy na Stasia Prototypa post niżej, o - tutaj. Zapraszam serdecznie!
Welcome!
I return with my another creation, this time for a lovely Bramasole. She wrote to me asking for sewing Peppa Pig, a cartoon known to parents of small children :)
She is huge, I knew it would be big, but I did not know that I come out so big! She has more than 46 cm tall, and it is a lot of Peppa to cuddle :)
(click photo for bigger)
Powracam z kolejnym wytworem rąk, tym razem dla przemiłej Bramasole. Napisała do mnie z prośbą o uszycie Świnki Peppy, postaci bajowej znanej posiadaczom małych dzieci i Mini Mini :)
Wyszła ogromna! Ma ponad 46 cm wzrostu, a przy takich gabarytach jest co przytulać :)
(kliknij w zdjęcie aby powiększyć)
Przypominam także o organizowanym przeze mnie candy na Stasia Prototypa post niżej, o - tutaj. Zapraszam serdecznie!
Welcome!
I return with my another creation, this time for a lovely Bramasole. She wrote to me asking for sewing Peppa Pig, a cartoon known to parents of small children :)
She is huge, I knew it would be big, but I did not know that I come out so big! She has more than 46 cm tall, and it is a lot of Peppa to cuddle :)
(click photo for bigger)
Słuchaj
Zapis fonetyczny
wtorek, 23 listopada 2010
Candy!
Poznajcie Stasia. Stasia Prototypa.
Zainspirowana mnóstwem klimatycznych ilustracji dla dzieci, postanowiłam uszyć lalkę chłopca (lalka?). Stasiu ma zdejmowaną kamizelkę i szorty, wzrost 34 cm. Jest grzecznym chłopcem i nie sprawi problemu osobie, do której trafi. Chętnie wprowadzi się do nowego domu.
Powód candy? Liczba obserwatorów sięgnęła dwustu. Postanowiłam, że to okazja do świętowania :)
Zasady candy są jasne.
Proszę wpisywać się w komentarzach i dać znać na swoich blogach o zabawie. Jeśli nie macie swojego bloga, trudno :)
Czas zgłaszania się mija o północy z piątego na szóstego grudnia. Wyniki ogłoszę w Mikołajki :)
A tutaj Staś Prototyp w pełnej krasie. Mam nadzieję, że znajdą się chętni.
Pozdrawiam!
Zainspirowana mnóstwem klimatycznych ilustracji dla dzieci, postanowiłam uszyć lalkę chłopca (lalka?). Stasiu ma zdejmowaną kamizelkę i szorty, wzrost 34 cm. Jest grzecznym chłopcem i nie sprawi problemu osobie, do której trafi. Chętnie wprowadzi się do nowego domu.
Powód candy? Liczba obserwatorów sięgnęła dwustu. Postanowiłam, że to okazja do świętowania :)
Zasady candy są jasne.
Proszę wpisywać się w komentarzach i dać znać na swoich blogach o zabawie. Jeśli nie macie swojego bloga, trudno :)
Czas zgłaszania się mija o północy z piątego na szóstego grudnia. Wyniki ogłoszę w Mikołajki :)
A tutaj Staś Prototyp w pełnej krasie. Mam nadzieję, że znajdą się chętni.
Pozdrawiam!
czwartek, 18 listopada 2010
Mania
To był ekspress!
Wczoraj koło południa dostałam maila od Uhaka z prośbą o uszycie Mani z bajki wyświetlanej na Mini Mini. O dwudziestej drugiej była niemal gotowa. Niemal, bo dziś rano dokończyłam sukienkę.
Całkowity freestyle, jeśli idzie o formę. Szyta na oko. I wiecie co? Chyba zrobię według niej nowy szablon, bo bardzo mi się spodobała i wielkość i łatwość, z jaką wywraca się odwłok na drugą stronę :) (palce mniej bolą niż przy mniejszych lalach).
Ula krzyczy na mailu, żeby pokazać, więc pokazuję.
Oto Mania :D
A inne lalki właśnie się szyją. Leżą przede mną w kawałeczkach oczekując na zszycie. Zatem nie przedłużając kończę i siadam do maszyny.
Pozdrawiam!!
Wczoraj koło południa dostałam maila od Uhaka z prośbą o uszycie Mani z bajki wyświetlanej na Mini Mini. O dwudziestej drugiej była niemal gotowa. Niemal, bo dziś rano dokończyłam sukienkę.
Całkowity freestyle, jeśli idzie o formę. Szyta na oko. I wiecie co? Chyba zrobię według niej nowy szablon, bo bardzo mi się spodobała i wielkość i łatwość, z jaką wywraca się odwłok na drugą stronę :) (palce mniej bolą niż przy mniejszych lalach).
Ula krzyczy na mailu, żeby pokazać, więc pokazuję.
Oto Mania :D
A inne lalki właśnie się szyją. Leżą przede mną w kawałeczkach oczekując na zszycie. Zatem nie przedłużając kończę i siadam do maszyny.
Pozdrawiam!!
wtorek, 16 listopada 2010
Pirat Tomek
Wpadam na chwilkę, by pochwalić się osiągnięciem mojego synka :) Cieszymy się niesamowicie, bo po raz pierwszy w życiu brał udział w konkursie i zajął drugie miejsce :D Ten pirat po prawej jest autorstwa Tomaszka. Piękny prawda?
:D
Pirat i mnóstwo innych, pięknych rzeczy do obejrzenia w nowym, zimowym numerze Nie tylko dzieciaki.
Pojawiam się dosłownie za moment z candy, przyszykuję tylko nagrodę :)
Pozdrawiam!
English version
I'm here for a moment to say about my son achievement :) We're so happy, because for the first time in his life he participated in the contest and took second place: D
This is a picture of a pirate on the right by Tomaszek. Beautiful isn't it?
: D
You can admire it and a lot more beautiful things in the new winter issue of Nie tylko dzieciaki.
Kisses!
:D
Pirat i mnóstwo innych, pięknych rzeczy do obejrzenia w nowym, zimowym numerze Nie tylko dzieciaki.
Pojawiam się dosłownie za moment z candy, przyszykuję tylko nagrodę :)
Pozdrawiam!
English version
I'm here for a moment to say about my son achievement :) We're so happy, because for the first time in his life he participated in the contest and took second place: D
This is a picture of a pirate on the right by Tomaszek. Beautiful isn't it?
: D
You can admire it and a lot more beautiful things in the new winter issue of Nie tylko dzieciaki.
Kisses!
środa, 10 listopada 2010
Zmiany
Witajcie!
Na początek coś z niczego, czyli poduszka uszyta ze starego lambrekina z ciuchlandu. Leżał sobie i leżał, a ja tak bardzo chciałam coś z niego zrobić. W końcu zebrałam się w sobie i popełniłam :D
Krócej, bo od kilku dni "chodził" za mną stolik kawowy. Skrzynię od Ani musieliśmy odstawić w inne miejsce, bo Zosia kilka razy zahaczyła się o jakieś tam wystające elementy, które nam w zasadzie nie przeszkadzały. Zrobiło się pusto i nieporęcznie. I dziwnie.
Wskoczyłam na allegro w poszukiwaniu czegoś w naszej lokalizacji i znalazłam stolik. Okrągły, z ludwikowskimi nóżkami, pod spodem blat. Świetny! Przy okazji zajrzeliśmy do sklepu obejrzeć. Jednak jak to często bywa na miejscu, naszą uwagę przykuł zupełnie inny. Z miejsca się zakochaliśmy i popełniliśmy zakup całkowicie impulsywny, nie przemyślany i jak się później okazało szalony. Nie dość, że wydaliśmy ostatnie pieniądze, to gdy mebel znalazł się już w pokoju, wybuchnęliśmy śmiechem - nasz stary/nowy "stoliczek" jest ogromny! Ale jaki wygodny! Ma dwie, niesamowicie pojemne i otwierane na obie strony szuflady, i wielgachny blat. Naznaczony jest też zębem czasu, ale przecież o to chodzi!
I jest w wieku mojego pradziadka :D
A rozmiar? Z nim już się oswoiliśmy :)
Chciałam też podziękować Wam serdecznie za komentarze pod poprzednim postem. Któż nie lubi komplementów? Na mnie działają wyjątkowo pobudzająco i popychają do działania :)
Pozdrawiam!
Etykiety:
coś z niczego,
dekoracje,
nasze mieszkanie,
wyszperane
piątek, 5 listopada 2010
Jeszcze ciepłe
Uff, nie wierzę, że je skończyłam. Coś mi nie szło tym razem i za każdym razem gdy siadałam do szycia, coś mnie odciągało od pracy. Przedstawiam Wam wersję ubraną i rozebraną :)
Dostępne już w Decobazaarze.
Mam kilka pomysłów na następne, właściwie, to mam WIELKIE plany, jednak potrzebuję pomocy, rady. Czy któraś z Was mogłaby mi polecić dobre pisaki, bądź farbki do tkanin? Takie "kuloodporne"? :D Chciałabym malować lalkom twarze, marzą mi się wieeeeelkie oczy.
Pozdrawiam!
Phew, I can't believe I finished it. Every time I sat sewing, something distract me from work. Now, I present to you dressed and undressed version of my dolls :)
Available now in Decobazaar.
I have some ideas for the next, actually, I have big plans, but I need help, advice. Do any of you could recommend me a good pens or paints for fabric? Such a "bulletproof"? : D I would like to paint the dolls faces, I dream about very biiiiiig eyes.
Kisses!
Dostępne już w Decobazaarze.
Mam kilka pomysłów na następne, właściwie, to mam WIELKIE plany, jednak potrzebuję pomocy, rady. Czy któraś z Was mogłaby mi polecić dobre pisaki, bądź farbki do tkanin? Takie "kuloodporne"? :D Chciałabym malować lalkom twarze, marzą mi się wieeeeelkie oczy.
Pozdrawiam!
Phew, I can't believe I finished it. Every time I sat sewing, something distract me from work. Now, I present to you dressed and undressed version of my dolls :)
Available now in Decobazaar.
I have some ideas for the next, actually, I have big plans, but I need help, advice. Do any of you could recommend me a good pens or paints for fabric? Such a "bulletproof"? : D I would like to paint the dolls faces, I dream about very biiiiiig eyes.
Kisses!
piątek, 15 października 2010
Zakochałam się :)
A mówią, że to wiosna sprzyja rozkwitaniu uczuć! Ja zakochałam się jesienią w.... talerzach....
Szperałam dzisiaj z nudów (robię wszystko, by nie szyć) na flickr i na stronie Deco my place i przepadłam!
Trafiłam na profil pewnej Pani, która nie dość, że ma cudne mieszkanie, to jeszcze wykonuje tak wspaniałe aranżacje stołu.... rozmarzyłam się, zaczęłam wzdychać, ochać i achać, a na koniec sapać z zazdrości. Możliwe, że dym poszedł mi nosem i troszkę uszami :) Tak naprawdę, to znalazłam multum inspiracji, które mam zamiar wykorzystać. A przy okazji zakochałam się w talerzach. O, właśnie takich....
I w takich....
Szukałam po sklepach internetowych, ale znalazłam jedynie tutaj
Cena jednak....
Może znacie jakieś miejsce, gdzie znajdę coś podobnego w przystępnej cenie?
english version
And they say spring is the time to fell in love! I fell in love at fall in ... plates ....
I surf today out of boredom (I'm doing everything possible to not to sew) on Flickr and Deco my place and gone!
I found a profile of a talented woman who has a wonderful apartment, and do such a wonderful arrangement of the table .... dreamed up, I began to sigh, drool and swoon with envy. It is possible that the smoke went my nose and ears:) In fact, I found a hundreds of inspiration, which I intend to use. I signed lots of photos as inspiration on flickr too. And by the way I fell in love with the plates. Oh, look at these litlle treasures.... Now I'm looking at web shops, 'cause I have to buy them :)
Szperałam dzisiaj z nudów (robię wszystko, by nie szyć) na flickr i na stronie Deco my place i przepadłam!
Trafiłam na profil pewnej Pani, która nie dość, że ma cudne mieszkanie, to jeszcze wykonuje tak wspaniałe aranżacje stołu.... rozmarzyłam się, zaczęłam wzdychać, ochać i achać, a na koniec sapać z zazdrości. Możliwe, że dym poszedł mi nosem i troszkę uszami :) Tak naprawdę, to znalazłam multum inspiracji, które mam zamiar wykorzystać. A przy okazji zakochałam się w talerzach. O, właśnie takich....
I w takich....
Szukałam po sklepach internetowych, ale znalazłam jedynie tutaj
Cena jednak....
Może znacie jakieś miejsce, gdzie znajdę coś podobnego w przystępnej cenie?
english version
And they say spring is the time to fell in love! I fell in love at fall in ... plates ....
I surf today out of boredom (I'm doing everything possible to not to sew) on Flickr and Deco my place and gone!
I found a profile of a talented woman who has a wonderful apartment, and do such a wonderful arrangement of the table .... dreamed up, I began to sigh, drool and swoon with envy. It is possible that the smoke went my nose and ears:) In fact, I found a hundreds of inspiration, which I intend to use. I signed lots of photos as inspiration on flickr too. And by the way I fell in love with the plates. Oh, look at these litlle treasures.... Now I'm looking at web shops, 'cause I have to buy them :)
środa, 6 października 2010
Voodoo i jarzębina
Za oknem prawdziwa jesień, a jeśli wierzyć synoptykom, za chwilę będziemy mieć i zimę. Walczę z nieustanną sennością i chęcią nicnierobienia. Energia opuściła mnie zupełnie ale zmuszam się do działania. Ruszyła produkcja lalek. Poniżej dwa etapy. Póki co niektóre z nich wyglądają raczej jak laleczki Voodoo.
Mam nadzieję uszyć kilkanaście sztuk, zobaczymy na ile wystarczy mi pary. Przede mną najtrudniejszy dla mnie etap - szycia ubranek. O ile samo ich wymyślanie jest niesamowitą zabawą, o tyle szycie.... ech.... co tu dużo mówić.... Chciałbym mieć od tego grupę dobrze zorganizowanych i palących się do pracy krasnoludków :)
Syn przyniósł mi ze spaceru jarzębinę. Chciałam zrobić z niej wieniec, ale nie miałam pod ręką niczego na bazę, zmontowałam zatem coś na szybko i spodobało mi się. Zawsze tak mam. Przy zbytnim kombinowaniu nie jestem zadowolona z efektu, gdy coś zrobię na szybko - prawie zawsze :)
Śmieję się, że wyszedł mi świecznik adwentowy :D
A! I jeszcze odlotowe candy u Nulki :)
Mam nadzieję, że wy czujecie w sobie więcej energii niż ja.
I bardzo, BARDZO dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Jesteście kochane!
Pozdrawiam!
Mam nadzieję uszyć kilkanaście sztuk, zobaczymy na ile wystarczy mi pary. Przede mną najtrudniejszy dla mnie etap - szycia ubranek. O ile samo ich wymyślanie jest niesamowitą zabawą, o tyle szycie.... ech.... co tu dużo mówić.... Chciałbym mieć od tego grupę dobrze zorganizowanych i palących się do pracy krasnoludków :)
Syn przyniósł mi ze spaceru jarzębinę. Chciałam zrobić z niej wieniec, ale nie miałam pod ręką niczego na bazę, zmontowałam zatem coś na szybko i spodobało mi się. Zawsze tak mam. Przy zbytnim kombinowaniu nie jestem zadowolona z efektu, gdy coś zrobię na szybko - prawie zawsze :)
Śmieję się, że wyszedł mi świecznik adwentowy :D
A! I jeszcze odlotowe candy u Nulki :)
Mam nadzieję, że wy czujecie w sobie więcej energii niż ja.
I bardzo, BARDZO dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Jesteście kochane!
Pozdrawiam!
czwartek, 30 września 2010
:)
Czy Wy też tak macie, że jak odłożycie coś na "za chwilkę" to potem przychodzi milion innych mniej i bardziej ważnych rzeczy i po prostu na śmierć zapominacie? Ja tak właśnie mam i jakiś tydzień temu miałam Wam się czymś pochwalić. Na śmierć ZAPOMNIAŁAM! Pochwaliłam się na Facebooku, poszłam zrobić sobie herbatę, coś mnie zajęło i tak od zajęcia do zajęcia, siedzę przed komputerem dni później nie wierząc we własne gapiostwo :)
Czy znacie wspaniałe wydawnictwo dla rodziców Nie tylko dzieciaki? Właśnie tam, w jesiennym numerze przemiłe Panie pokazały muchomorki, które uszyłam dzieciakom, jako ozdobę ich pokoju.
!!
Cudne uczucie, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu podczytywałam i oglądałam to czasopismo i wzdychałam po cichutku. Tak już jest, że podoba mi się tam dosłownie wszystko. Od mody dla dzieciaków, przez akcesoria, publikowane teksy, aż po grafikę tła, która współgra pięknie ze wszystkim. Szata graficzna jest świetna! Oszczędna i gustowna. Polecam!
Poza tym uszyłam nareszcie poduszki na kanapę i bardzo chciałam się Wam pochwalić efektem końcowym, ale dzięki cudownej pogodzie wszystkie zdjęcia wyglądają tak, jakby były robione o zmroku. Nie opublikuję takiego szajsu. Przepraszam. Jeszcze gorzej jest na korytarzu.
Zabieram się za szycie lalek. Przewiduję naprawdę DUŻĄ jak na mnie produkcję (trzymajcie kciuki za moje chęci, by mnie nie opuściły) i fotografować je będę chyba na balkonie. Jest strasznie. Jakbym żyła w strefie mroku i z całych sił walczę z nacierającą na mnie z tego powodu depresją. Grrr.... Znajduję sobie rzeczy trzymające mnie w kupie :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Czy znacie wspaniałe wydawnictwo dla rodziców Nie tylko dzieciaki? Właśnie tam, w jesiennym numerze przemiłe Panie pokazały muchomorki, które uszyłam dzieciakom, jako ozdobę ich pokoju.
!!
Cudne uczucie, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu podczytywałam i oglądałam to czasopismo i wzdychałam po cichutku. Tak już jest, że podoba mi się tam dosłownie wszystko. Od mody dla dzieciaków, przez akcesoria, publikowane teksy, aż po grafikę tła, która współgra pięknie ze wszystkim. Szata graficzna jest świetna! Oszczędna i gustowna. Polecam!
Poza tym uszyłam nareszcie poduszki na kanapę i bardzo chciałam się Wam pochwalić efektem końcowym, ale dzięki cudownej pogodzie wszystkie zdjęcia wyglądają tak, jakby były robione o zmroku. Nie opublikuję takiego szajsu. Przepraszam. Jeszcze gorzej jest na korytarzu.
Zabieram się za szycie lalek. Przewiduję naprawdę DUŻĄ jak na mnie produkcję (trzymajcie kciuki za moje chęci, by mnie nie opuściły) i fotografować je będę chyba na balkonie. Jest strasznie. Jakbym żyła w strefie mroku i z całych sił walczę z nacierającą na mnie z tego powodu depresją. Grrr.... Znajduję sobie rzeczy trzymające mnie w kupie :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
piątek, 17 września 2010
Hej-ho!
Witajcie!
Dzisiejsza pogoda doprowadza mnie do niesamowitej huśtawki nastrojów! To świeci słońce, to pada deszcz.... grrr.... W dodatku od wielu dni prześladuje mnie migrena. Kilka razy do roku przyczepia się takie namolne paskudztwo i żyć nie daje. Wtedy właściwie wegetuję.
Jednak są na szczęście pozytywne wydarzenia, które sprawiają, że mimo deszczu pokazuje się słońce, specjalnie dla mnie. Dostałam miłą propozycję pokazania naszego mieszkanka na wspaniałej stronie z niesamowitymi inspiracjami DECOmyplace Byłyście już tam?! Zapraszam! Mnie aż głowa pęka od inspiracji. Tutaj możecie zajrzeć do naszego skromnego mieszkanka. Nic nowego, a jednak zapraszam :)
Idę wziąć aspirynę i legnąć w gruzach. Mąż w domu, więc mogę :)
Zosia dołącza się do buziaków!
English version
Welcome!
Today's weather brings me to an incredible mood swings! In one moment the sun is shining, in another it's raining .... grrr .... In addition, i have migraine, from loooong and painfull days. Unfortunately it catch me several times a year. I can only vegetate then.
However, there are positive developments, which make me smile, no mather what. For example, I got a nice offer to show our apartment on a great website with incredible inspirations DECOmyplace Have you been already there? I surfing trough sea of beautiful images and my head bursting with inspiration. Here you can look into our tiny flat. Nothing new, but I invite you anyway :)
Oh! And Sophie send you kisses :)
Dzisiejsza pogoda doprowadza mnie do niesamowitej huśtawki nastrojów! To świeci słońce, to pada deszcz.... grrr.... W dodatku od wielu dni prześladuje mnie migrena. Kilka razy do roku przyczepia się takie namolne paskudztwo i żyć nie daje. Wtedy właściwie wegetuję.
Jednak są na szczęście pozytywne wydarzenia, które sprawiają, że mimo deszczu pokazuje się słońce, specjalnie dla mnie. Dostałam miłą propozycję pokazania naszego mieszkanka na wspaniałej stronie z niesamowitymi inspiracjami DECOmyplace Byłyście już tam?! Zapraszam! Mnie aż głowa pęka od inspiracji. Tutaj możecie zajrzeć do naszego skromnego mieszkanka. Nic nowego, a jednak zapraszam :)
Idę wziąć aspirynę i legnąć w gruzach. Mąż w domu, więc mogę :)
Zosia dołącza się do buziaków!
English version
Welcome!
Today's weather brings me to an incredible mood swings! In one moment the sun is shining, in another it's raining .... grrr .... In addition, i have migraine, from loooong and painfull days. Unfortunately it catch me several times a year. I can only vegetate then.
However, there are positive developments, which make me smile, no mather what. For example, I got a nice offer to show our apartment on a great website with incredible inspirations DECOmyplace Have you been already there? I surfing trough sea of beautiful images and my head bursting with inspiration. Here you can look into our tiny flat. Nothing new, but I invite you anyway :)
Oh! And Sophie send you kisses :)
czwartek, 2 września 2010
Lubię.....
Joanna zaprosiła mnie do blogowej zabawy w "Lubię". Postanowiłam się przyłączyć.
Trzeba:
1. Napisać przez kogo zostało się zaproszonym.
2. Wymienić 10 ulubionych rzeczy
3. Zaprosić kolejne 10 osób i powiadomić je w komentarzach o zaproszeniu do zabawy
A zatem.... co lubię?
1. ......jeść karmel prosto z puszki. Kilogramami :)
2. .....literaturę fantasy. Kocham Sapkowskiego, Rice, Meyer, Kossakowską......
3. .....gdy robota pali mi się w rękach i wpadam w ten wspaniały stan, gdy wszystko się chce, a lenia nie czuć nic a nic
4. .....poranki w łóżku, gdy Zocha ciągnie mnie za włosy i obgryza zabawki, a Tomi próbuje dobrać się do telefonu tatusia :)
5.......napić się mleka i poczytać Potop Sienkiewicza, lub książkę o historii mojego miasta, gdy za oknem deszcz, bądź śnieg
6...... buszować po lumpeksach i ten moment, gdy uświadamiam sobie, że właśnie wyłowiłam prawdziwą perełkę
7....... zasypiać ze słuchawkami na uszach
8....... gdy Tomi goni Zosię chodzącą w chodziku. Wtedy Sonka podskakuje jak kreskówka, odpala wrotki jak Struś Pędziwiatr stojąc przez chwilę w miejscu, a potem ucieka zwariowanemu bratu. Biegają po domu i śmieją się do rozpuku, bo nikt nie potrafi jej rozśmieszyć tak, jak starszy brat.
9........ poezję Lechonia
10...... otrzymywać miłe komentarze i maile od moich Czytelników :)
Do zabawy zapraszam Karolinę, Mili, Ivon, Nulencję, Alizee, Kamilcię, Lorkę, Byziaka, Cathe, Iwjardim.
English version
Joan invited me to blogging fun in the "I like". I decided to join.
You must:
1st Write who invited you.
2nd Tell about 10 favorite things
3rd Invite another 10 people
Ok. So.... what I like?
1st ...... Eat carmel straight from the can. Pounds of it :)
2nd ..... Fantasy literature. I love Sapkowski, Rice, Meyer Kossakowska ......
3rd ..... When the work burns in my hands and I fall in this great state, when all you want, is create
4th ..... Mornings in bed, when Zosia pulls my hair and bite her toys, and Tomi trying to get daddy's iPhone :)
5th ...... drink warm milk and read Potop by Sienkiewicz, or a book about history of my home town, when the rain or snow outside the window
6th ..... second hands and the moment when you realize that you found a real treasure
7th ...... fall asleep with headphones on and listen to good music
8th ...... When Tomi chasing Zosia (she is walking in the walker). Then she jumps like a cartoon, and starts to run like the Road Runner. They running around the house and laugh like crazy.
9th ....... poetry of Lechon
10th ..... receive nice comments and emails from my readers :)
Trzeba:
1. Napisać przez kogo zostało się zaproszonym.
2. Wymienić 10 ulubionych rzeczy
3. Zaprosić kolejne 10 osób i powiadomić je w komentarzach o zaproszeniu do zabawy
A zatem.... co lubię?
1. ......jeść karmel prosto z puszki. Kilogramami :)
2. .....literaturę fantasy. Kocham Sapkowskiego, Rice, Meyer, Kossakowską......
3. .....gdy robota pali mi się w rękach i wpadam w ten wspaniały stan, gdy wszystko się chce, a lenia nie czuć nic a nic
4. .....poranki w łóżku, gdy Zocha ciągnie mnie za włosy i obgryza zabawki, a Tomi próbuje dobrać się do telefonu tatusia :)
5.......napić się mleka i poczytać Potop Sienkiewicza, lub książkę o historii mojego miasta, gdy za oknem deszcz, bądź śnieg
6...... buszować po lumpeksach i ten moment, gdy uświadamiam sobie, że właśnie wyłowiłam prawdziwą perełkę
7....... zasypiać ze słuchawkami na uszach
8....... gdy Tomi goni Zosię chodzącą w chodziku. Wtedy Sonka podskakuje jak kreskówka, odpala wrotki jak Struś Pędziwiatr stojąc przez chwilę w miejscu, a potem ucieka zwariowanemu bratu. Biegają po domu i śmieją się do rozpuku, bo nikt nie potrafi jej rozśmieszyć tak, jak starszy brat.
9........ poezję Lechonia
10...... otrzymywać miłe komentarze i maile od moich Czytelników :)
Do zabawy zapraszam Karolinę, Mili, Ivon, Nulencję, Alizee, Kamilcię, Lorkę, Byziaka, Cathe, Iwjardim.
English version
Joan invited me to blogging fun in the "I like". I decided to join.
You must:
1st Write who invited you.
2nd Tell about 10 favorite things
3rd Invite another 10 people
Ok. So.... what I like?
1st ...... Eat carmel straight from the can. Pounds of it :)
2nd ..... Fantasy literature. I love Sapkowski, Rice, Meyer Kossakowska ......
3rd ..... When the work burns in my hands and I fall in this great state, when all you want, is create
4th ..... Mornings in bed, when Zosia pulls my hair and bite her toys, and Tomi trying to get daddy's iPhone :)
5th ...... drink warm milk and read Potop by Sienkiewicz, or a book about history of my home town, when the rain or snow outside the window
6th ..... second hands and the moment when you realize that you found a real treasure
7th ...... fall asleep with headphones on and listen to good music
8th ...... When Tomi chasing Zosia (she is walking in the walker). Then she jumps like a cartoon, and starts to run like the Road Runner. They running around the house and laugh like crazy.
9th ....... poetry of Lechon
10th ..... receive nice comments and emails from my readers :)
sobota, 28 sierpnia 2010
Moje Momiji
Miało być o przedpokoju, ale musiałam się szybko czymś pochwalić :)
Nigdy nie myślałam, że w spodoba mi się coś z kręgu kultury japońskiej. Nigdy nie byłam fanką Dalekiego Wschodu. Jednak jakiś czas temu trafiłam w sieci na cudowne szpuleczki Kokeshi. Zakochałam się w nich z miejsca i cicho wzdychałam do komputera. Dziś wybrałam się do mojego ulubionego lumpeksu, w którym znalazłam już mnóstwo skarbów i na wejściu powitało mnie to cudeńko. Kupiłam ją bez zastanowienia, dosłownie za bezcen. Już w domu zaczęłam przeglądać internet i dowiedziałam się, że taki rodzaj laleczkę nazywa się Momiji. Ku mojemu zdziwieniu odkryłam, że istnieje całe zagłębie laleczek Momiji :) i całkowicie oddałam im moje serce. Przeglądam sklep i zachwycam się każdą z kolei, marząc by ją mieć. Zajrzyjcie do sklepu!
Okazuje się, że każda z lalek ma swoją osobowość i historię. Są posłańcami przyjaźni i miłości. Każda kryje w sobie przesłanie. Tutaj możecie przeczytać o historii ich powstania. A tutaj znalazłam moją nową koleżankę :)
Mam chrapkę na kilka kolejnych i coś czuję, że się skuszę :) Mam już faworytkę. Wybór nie powinien chyba nikogo dziwić, prawda? :D Zobaczcie!
Postanowiłam, że każdy post będę streszczać w kilku słowach po angielsku, w związku ze zwiększającą się liczbą zagranicznych czytelników :) Skoro słyszę głosy, że ktoś nie rozumie ni w ząb, o czym piszę, wychodzę naprzeciw :)
I was supposed to show you my hallway, but I had something to show you first:)
I never thought that I'd like something of Japanese culture. I've never been a big fan of the Far East. However, some time ago I found a wonderful Kokeshi. I fell in love with them and sighed quietly to the computer. Today I went to my favorite second hand, which is a real mine treasures and I saw this little cute. I bought it without thinking, literally for a penny. Back at home I started to browse the internet and found out that this kind of doll is named Momiji. To my surprise I discovered that there is a whole world of Momiji dolls:) and I gave them my full heart. I check out the store and my heart sink a little with every little momiji. Look to the store!
It turns out that each doll has its own personality and history. They are messengers of friendship and love. Each doll has hidden letter with kind worlds. Here you can read about the history of their creation. And here I found my new friend :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Nigdy nie myślałam, że w spodoba mi się coś z kręgu kultury japońskiej. Nigdy nie byłam fanką Dalekiego Wschodu. Jednak jakiś czas temu trafiłam w sieci na cudowne szpuleczki Kokeshi. Zakochałam się w nich z miejsca i cicho wzdychałam do komputera. Dziś wybrałam się do mojego ulubionego lumpeksu, w którym znalazłam już mnóstwo skarbów i na wejściu powitało mnie to cudeńko. Kupiłam ją bez zastanowienia, dosłownie za bezcen. Już w domu zaczęłam przeglądać internet i dowiedziałam się, że taki rodzaj laleczkę nazywa się Momiji. Ku mojemu zdziwieniu odkryłam, że istnieje całe zagłębie laleczek Momiji :) i całkowicie oddałam im moje serce. Przeglądam sklep i zachwycam się każdą z kolei, marząc by ją mieć. Zajrzyjcie do sklepu!
Okazuje się, że każda z lalek ma swoją osobowość i historię. Są posłańcami przyjaźni i miłości. Każda kryje w sobie przesłanie. Tutaj możecie przeczytać o historii ich powstania. A tutaj znalazłam moją nową koleżankę :)
Mam chrapkę na kilka kolejnych i coś czuję, że się skuszę :) Mam już faworytkę. Wybór nie powinien chyba nikogo dziwić, prawda? :D Zobaczcie!
Postanowiłam, że każdy post będę streszczać w kilku słowach po angielsku, w związku ze zwiększającą się liczbą zagranicznych czytelników :) Skoro słyszę głosy, że ktoś nie rozumie ni w ząb, o czym piszę, wychodzę naprzeciw :)
I was supposed to show you my hallway, but I had something to show you first:)
I never thought that I'd like something of Japanese culture. I've never been a big fan of the Far East. However, some time ago I found a wonderful Kokeshi. I fell in love with them and sighed quietly to the computer. Today I went to my favorite second hand, which is a real mine treasures and I saw this little cute. I bought it without thinking, literally for a penny. Back at home I started to browse the internet and found out that this kind of doll is named Momiji. To my surprise I discovered that there is a whole world of Momiji dolls:) and I gave them my full heart. I check out the store and my heart sink a little with every little momiji. Look to the store!
It turns out that each doll has its own personality and history. They are messengers of friendship and love. Each doll has hidden letter with kind worlds. Here you can read about the history of their creation. And here I found my new friend :)
I have a feeling, that I will have a few more :) I have the favorite already. The choice probably should not surprise anyone, right? : D See!
I decided that every post I will summarize in a few words in English, in conjunction with the increasing number of foreign readers:) If I hear voices that someone don't understand a word, I feel obliged to translate.
I decided that every post I will summarize in a few words in English, in conjunction with the increasing number of foreign readers:) If I hear voices that someone don't understand a word, I feel obliged to translate.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Etykiety:
dekoracje,
inne,
lalki,
przedmioty z duszą,
wyszperane
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
My na okładce IKEA :D
Świetny pomysł miała w tym roku IKEA, naprawdę przedni. Nie dość, że mnóstwo frajdy przy domorosłej sesji fotograficznej, to na dodatek radość przy oglądaniu okładki katalogu bezcenna. Planuję nieskromnie ją sobie oprawić na przyszłość :) Dotarł dziś - katalog XXL z nami na okładce :)
EDIT!
Dopiero po komentarzach się zorientowałam, że dałam Wam niezły skrót myślowy. Oczywiście tylko ja mam egzemplarz katalogu z "moją" okładką. Taka akcja :) To, że ja o tym wiedziałam, nie znaczy, że każdy musiał wiedzieć. Przepraszam, jeśli kogoś wprowadziłam w błąd.
A co w środku?
Zachwyciło mnie kilka rzeczy. Piszczałam przy jednej :) Jak zwykle piękne aranżacje, coraz więcej z nich w moim guście. Dzięki IKEA zaczynają podobać mi się czarne meble, które w połączeniu z szarymi ścianami dają posmak tajemnicy. Chodzi za mną teraz pewien plan, ale boję się, że mąż zechce nade mną odprawiać egzorcyzmy, jeśli mu go wyłożę. Muszę to przemyśleć :) Poniżej zdjęcie. Oczywiście kocham takie wysokie, ozdobne futryny i listwy przypodłogowe. Tęsknie za nimi, przez wiele lat miałam takie w panieńskim mieszkaniu. Coś wspaniałego. Teraz mogę sobie na nie popatrzeć w katalogu. Zachwycam się jadalnią ukazaną w tle. Choć osobiście marzą mi się krzesła-starocie, najlepiej każde inne, to te przedstawione tutaj mnie urzekły.
Zastanawiam się też nad inną sprawą - dlaczego w IKEA nie można kupić tych ozdobnych, stojących literek? Już chyba drugi rok z rzędu oglądam je w katalogu, ślinię się i liczę, ze pojawią się w ofercie. Serio, mogłyby. Podejrzewam, że sprzedawałyby się dobrze.
MUSZĘ kupić te białe ramki na zdjęcia (w głębi).
Ostatnio macałam w sklepie te niebieskie poduszki. Baaaaardzo mi się podobają, ale cena niestety jak dla mnie zaporowa. No nie ma takiej siły, która zmusi mnie wydać 60 zł na poduszki. Wiem, sknera ze mnie 0_o sądzę jednak, że to za drogo, zwłaszcza na IKEA.
A jeśli chodzi o te białe zasłonki, to cena jest jak najbardziej przystępna - za komplet 99 zł. Zamierzam kupić, uprzednio zmacawszy na ekspozycji :)
Chcecie wiedzieć przy czym piszczałam? Przy tej farmie :) Jest absolutnie czadowa!
To tyle. Macam wciąż katalog i macam, jestem pewna, że jeszcze coś ciekawego znajdę. Oczywiście jest mnóstwo skorup, gadżetów kuchennych, które chętnie bym przygarnęła. Zawsze jestem chora na skorupy w IKEA, zwłaszcza na kieliszki. I meble kuchenne bym przygarnęła, to akurat się nie zmienia. Co roku wzdycham do STAT, katalogi z poprzednich lat same mi się już na tej stronie otwierają :) I biała pościel.... Ech, wszystko po kolei. Z czasem.
A co u Was słychać moi mili?
Pozdrawiam serdecznie!
EDIT!
Dopiero po komentarzach się zorientowałam, że dałam Wam niezły skrót myślowy. Oczywiście tylko ja mam egzemplarz katalogu z "moją" okładką. Taka akcja :) To, że ja o tym wiedziałam, nie znaczy, że każdy musiał wiedzieć. Przepraszam, jeśli kogoś wprowadziłam w błąd.
A co w środku?
Zachwyciło mnie kilka rzeczy. Piszczałam przy jednej :) Jak zwykle piękne aranżacje, coraz więcej z nich w moim guście. Dzięki IKEA zaczynają podobać mi się czarne meble, które w połączeniu z szarymi ścianami dają posmak tajemnicy. Chodzi za mną teraz pewien plan, ale boję się, że mąż zechce nade mną odprawiać egzorcyzmy, jeśli mu go wyłożę. Muszę to przemyśleć :) Poniżej zdjęcie. Oczywiście kocham takie wysokie, ozdobne futryny i listwy przypodłogowe. Tęsknie za nimi, przez wiele lat miałam takie w panieńskim mieszkaniu. Coś wspaniałego. Teraz mogę sobie na nie popatrzeć w katalogu. Zachwycam się jadalnią ukazaną w tle. Choć osobiście marzą mi się krzesła-starocie, najlepiej każde inne, to te przedstawione tutaj mnie urzekły.
Zastanawiam się też nad inną sprawą - dlaczego w IKEA nie można kupić tych ozdobnych, stojących literek? Już chyba drugi rok z rzędu oglądam je w katalogu, ślinię się i liczę, ze pojawią się w ofercie. Serio, mogłyby. Podejrzewam, że sprzedawałyby się dobrze.
MUSZĘ kupić te białe ramki na zdjęcia (w głębi).
Ostatnio macałam w sklepie te niebieskie poduszki. Baaaaardzo mi się podobają, ale cena niestety jak dla mnie zaporowa. No nie ma takiej siły, która zmusi mnie wydać 60 zł na poduszki. Wiem, sknera ze mnie 0_o sądzę jednak, że to za drogo, zwłaszcza na IKEA.
A jeśli chodzi o te białe zasłonki, to cena jest jak najbardziej przystępna - za komplet 99 zł. Zamierzam kupić, uprzednio zmacawszy na ekspozycji :)
Chcecie wiedzieć przy czym piszczałam? Przy tej farmie :) Jest absolutnie czadowa!
To tyle. Macam wciąż katalog i macam, jestem pewna, że jeszcze coś ciekawego znajdę. Oczywiście jest mnóstwo skorup, gadżetów kuchennych, które chętnie bym przygarnęła. Zawsze jestem chora na skorupy w IKEA, zwłaszcza na kieliszki. I meble kuchenne bym przygarnęła, to akurat się nie zmienia. Co roku wzdycham do STAT, katalogi z poprzednich lat same mi się już na tej stronie otwierają :) I biała pościel.... Ech, wszystko po kolei. Z czasem.
A co u Was słychać moi mili?
Pozdrawiam serdecznie!
piątek, 20 sierpnia 2010
Cool, mamo!
Wakacje nam się powoli kończą. Mąż w poniedziałek wraca do pracy, po dwutygodniowym urlopie. Troszkę nas nie było, stad cisza. Wybaczcie. Obiecuję, obiecuję, ale cóż począć, gdy nadarza się okazja do wspólnego wypoczynku? Wróciłam, już nigdzie się nie wybieram :)
A gdzie byłam? O, choćby tutaj.... Ktoś poznaje po skraweczku mapy?
Wybraliśmy się z dzieciakami do poznańskiego zoo. Tomi był w euforii, a Zocha miała wszystko gdzieś. Najważniejsze, że można było poklepać tatkę po łysince i to wystarczyło za wszelkie atrakcje. Poza tym jeśli Tomek się śmieje, Zosia też się śmieje. Jest między nimi jakieś dziwne połączenie, ale nikt nie jest w stanie tak rozśmieszyć małej, jak jej brat (no, może jeszcze gilgotki mamy).
Kochają się te nasze szkraby. Nie wiadomo kiedy to urosło, dopiero się jedno z drugim urodziło, a tu już Zocha skończyła siedem miesięcy, a Tomek kilka dni później cztery lata. Szok.
Co do tytułu, "cool" to nowe określenie przyswojone przez Tomka. Wciąż podłapuje jakieś angielskie słówka, albo wchodzi na google tłumacz, wpisuje polskie słowa tłumaczy je sobie. I powiem Wam jedno - dzieci mają niesamowitą pamięć!
Określenie od wczoraj używane odnośnie nowej lampki, która trafiła pod nasz dach, by ocieplać i rozświetlać sypialnię/pokój szkrabów. Od wczoraj to oficjalnie nasz ulubiony pokój :)
Nie dość, że świeci jasno, że daje piękny efekt świetlny na suficie, to światło jest ciepłe i przyjazne. Już nie mogę doczekać się długich jesiennych, albo zimowych wieczorów z dzieciakami, jakąś książką i naszą lampką :)
No i na dodatek to ta wymarzona lampka!
Dość powiedzieć, że od momentu, gdy pan kurier zadzwonił domofonem, do chwili, gdy zabłysnęła na swoim docelowym miejscu, zachowywałam się mało dorośle ku uciesze syna i konsternacji córki. Mama piszczała, skakała, a gdy odpakowała muchomorka z pudła, chyba nawet troszkę uśliniła :/
Przy okazji chciałam podziękować dziewczynom z Żyraf z Szafy za baloniki dla dzieci :) Jeszcze raz polecam sklep! Ja się teraz przymierzam do prasowanek. Mam pewien plan ;P
Obiecuję, że nie będę Was więcej zamęczać muchomorkami! (póki co....) Pewnie macie także dosyć pokoju dziecięcego. Następny na tapetę idzie przedpokój, bo powiedźmy, że skończyłam. Powiedźmy ;)
Pozdrawiam weekendowo!
A gdzie byłam? O, choćby tutaj.... Ktoś poznaje po skraweczku mapy?
Wybraliśmy się z dzieciakami do poznańskiego zoo. Tomi był w euforii, a Zocha miała wszystko gdzieś. Najważniejsze, że można było poklepać tatkę po łysince i to wystarczyło za wszelkie atrakcje. Poza tym jeśli Tomek się śmieje, Zosia też się śmieje. Jest między nimi jakieś dziwne połączenie, ale nikt nie jest w stanie tak rozśmieszyć małej, jak jej brat (no, może jeszcze gilgotki mamy).
Kochają się te nasze szkraby. Nie wiadomo kiedy to urosło, dopiero się jedno z drugim urodziło, a tu już Zocha skończyła siedem miesięcy, a Tomek kilka dni później cztery lata. Szok.
Co do tytułu, "cool" to nowe określenie przyswojone przez Tomka. Wciąż podłapuje jakieś angielskie słówka, albo wchodzi na google tłumacz, wpisuje polskie słowa tłumaczy je sobie. I powiem Wam jedno - dzieci mają niesamowitą pamięć!
Określenie od wczoraj używane odnośnie nowej lampki, która trafiła pod nasz dach, by ocieplać i rozświetlać sypialnię/pokój szkrabów. Od wczoraj to oficjalnie nasz ulubiony pokój :)
Nie dość, że świeci jasno, że daje piękny efekt świetlny na suficie, to światło jest ciepłe i przyjazne. Już nie mogę doczekać się długich jesiennych, albo zimowych wieczorów z dzieciakami, jakąś książką i naszą lampką :)
No i na dodatek to ta wymarzona lampka!
Dość powiedzieć, że od momentu, gdy pan kurier zadzwonił domofonem, do chwili, gdy zabłysnęła na swoim docelowym miejscu, zachowywałam się mało dorośle ku uciesze syna i konsternacji córki. Mama piszczała, skakała, a gdy odpakowała muchomorka z pudła, chyba nawet troszkę uśliniła :/
Przy okazji chciałam podziękować dziewczynom z Żyraf z Szafy za baloniki dla dzieci :) Jeszcze raz polecam sklep! Ja się teraz przymierzam do prasowanek. Mam pewien plan ;P
Obiecuję, że nie będę Was więcej zamęczać muchomorkami! (póki co....) Pewnie macie także dosyć pokoju dziecięcego. Następny na tapetę idzie przedpokój, bo powiedźmy, że skończyłam. Powiedźmy ;)
Pozdrawiam weekendowo!
czwartek, 29 lipca 2010
O czym by tu.... może o muchomorkach? :D
Witajcie!
Tyle się ostatnio u mnie dzieje, a jednocześnie czas jakoś wolno płynie. Dziwny jest ten świat :)
Obok złych, mają miejsce dobre rzeczy, pozytywne wydarzenia przeplatają się z tymi negatywnymi. Wiadomo, równowaga musi być we wszechświecie.
Dziś będzie o sprawach miłych, przyjemnych, mniejszych i większych radościach.
Na początek może o niespodziewanym, ale jakże uroczym prezencie od cioci Jaszki !
Wielokrotnie pisałam, że Jaszka zwariowana i kochana zarazem jest i nikogo to już nie powinno dziwić :) I za każdym razem w swej dobroci i pozytywnym szaleństwie przechodzi samą siebie. Otrzymałam kolejną niespodziewaną przesyłkę. Popatrzcie same. Mnie się paszcza śmieje i już kombinuję co by z tych śliczności wyczarować. Oczywiście mam już pewne plany, które oczywiście dotyczą pokoju maluchów :)
Buziaki Jaszmurko! I wielkie, wielkie dzięki!
By pozostać w temacie....
Jak Wam wiadomo, mam fioła na punkcie muchomorków (widzę jak przewracacie oczami) i francuskich blogów z cudownymi rzeczami dla dzieci. Przeżyłam ostatnio pozytywny szok trafiając na stronę sklepu Żyrafy z szafy który połączył obie moje pasje :) Mnóstwo tu motywów grzybkowych, są nawet gwiazdki :) Pokazuję Wam moją listę marzeń...
do przechowywania.... Mamy taką czerwoną walizeczkę, ale te niebieskie są urocze, prawda?
poduszeczki w grzybeczki :)
naklejki na ścianę....
and....
lampki! Tak, sklep ma w ofercie te cudne, piękne lampki, o których truję Wam od dłuższego czasu! Popatrzcie tylko!
oraz....
Lampkę muchomorek!
Z radości po raz kolejny zaplułam sobie komputer 0_o
Wybaczcie, ale nie mogę powstrzymać radości i czuję się znów jak nastolatka, bądź psychofanka sagi "Zmierzch" tuż przed premierą kolejnej części, bo.... to cudo wkrótce będzie moje! To znaczy.... khem.... moich dzieci :D
Tak, stanę się szczęśliwą posiadaczką mojej wymarzonej lampki i nie omieszkam się nią Wam pochwalić :)
I kto powiedział, że marzenia się nie spełniają?
Pozdrawiam Was serdecznie!
P.S.
W niedziele mąż zabiera mnie na giełdę staroci celem wyszukania wymarzonego stolika kawowego! Trzymajcie kciuki, żeby coś się udało znaleźć po okazyjnej cenie. Marzę o takim z toczonymi nogami.... Tak bym Wam chciała wkrótce pokazać jakieś zmiany w mieszkaniu! A tu nic się nie dzieje!
Tyle się ostatnio u mnie dzieje, a jednocześnie czas jakoś wolno płynie. Dziwny jest ten świat :)
Obok złych, mają miejsce dobre rzeczy, pozytywne wydarzenia przeplatają się z tymi negatywnymi. Wiadomo, równowaga musi być we wszechświecie.
Dziś będzie o sprawach miłych, przyjemnych, mniejszych i większych radościach.
Na początek może o niespodziewanym, ale jakże uroczym prezencie od cioci Jaszki !
Wielokrotnie pisałam, że Jaszka zwariowana i kochana zarazem jest i nikogo to już nie powinno dziwić :) I za każdym razem w swej dobroci i pozytywnym szaleństwie przechodzi samą siebie. Otrzymałam kolejną niespodziewaną przesyłkę. Popatrzcie same. Mnie się paszcza śmieje i już kombinuję co by z tych śliczności wyczarować. Oczywiście mam już pewne plany, które oczywiście dotyczą pokoju maluchów :)
Buziaki Jaszmurko! I wielkie, wielkie dzięki!
By pozostać w temacie....
Jak Wam wiadomo, mam fioła na punkcie muchomorków (widzę jak przewracacie oczami) i francuskich blogów z cudownymi rzeczami dla dzieci. Przeżyłam ostatnio pozytywny szok trafiając na stronę sklepu Żyrafy z szafy który połączył obie moje pasje :) Mnóstwo tu motywów grzybkowych, są nawet gwiazdki :) Pokazuję Wam moją listę marzeń...
do przechowywania.... Mamy taką czerwoną walizeczkę, ale te niebieskie są urocze, prawda?
poduszeczki w grzybeczki :)
naklejki na ścianę....
and....
lampki! Tak, sklep ma w ofercie te cudne, piękne lampki, o których truję Wam od dłuższego czasu! Popatrzcie tylko!
oraz....
Lampkę muchomorek!
Z radości po raz kolejny zaplułam sobie komputer 0_o
Wybaczcie, ale nie mogę powstrzymać radości i czuję się znów jak nastolatka, bądź psychofanka sagi "Zmierzch" tuż przed premierą kolejnej części, bo.... to cudo wkrótce będzie moje! To znaczy.... khem.... moich dzieci :D
Tak, stanę się szczęśliwą posiadaczką mojej wymarzonej lampki i nie omieszkam się nią Wam pochwalić :)
I kto powiedział, że marzenia się nie spełniają?
Pozdrawiam Was serdecznie!
P.S.
W niedziele mąż zabiera mnie na giełdę staroci celem wyszukania wymarzonego stolika kawowego! Trzymajcie kciuki, żeby coś się udało znaleźć po okazyjnej cenie. Marzę o takim z toczonymi nogami.... Tak bym Wam chciała wkrótce pokazać jakieś zmiany w mieszkaniu! A tu nic się nie dzieje!
Etykiety:
dekoracje,
inne,
inspiracje,
przedmioty z duszą,
wyszperane
poniedziałek, 19 lipca 2010
Syrenka
Buszuję po Waszych blogach, oglądam nowości i cieszę się, że nie u wszystkich sezon ogórkowy. Wiele z Was pracuje, pokazuje nowości, czy to na blogach handmade, czy wnętrzarskich, czy też tych traktujących o jednym i drugim. A ja się troszkę obijam twórczo. I na jednym i na drugim polu, a praca idzie mi dość mozolnie. Powody dwa, o nich poniżej.
Po pierwsze niemoc twórcza. Choć pomysłów multum, to jakaś taka rozleniwiona jestem i nie chce mi się zabrać do pracy.
W bólach tejże niemocy twórczej, która postanowiła zawieśić się w połowie pracy, powstała syrenka. Póki co bezimienna. Zosia się jej wstydzi 0_o a Tomi nie może przestać śmiać się z jej "cycusków". Co z tego dziecka wyrośnie, to ja nie wiem :)
Przy okazji pokazuję jakich sukienek doczekały się inne zosienkowe lale.
Mam tyle pomysłów na przeróbki, przemeblowania, innowacje w mieszkaniu, a nie mam możliwości wprowadzenia ich w życie. Nie mam jak jechać na giełdę, żeby kupić kluczowe elementy (stolik kawowy, szafka pod telewizor....) Jak w niedzielę, kiedy to handlują starociami, nie jest upał (a muszę jechać z półrocznym dzieckiem), to leje. Jak jest ładnie to nie mam pieniędzy. Słowo daję, szlag mnie czasami trafia. A takie mam piękne plany :)
Nic się zatem nie dzieje specjalnego, nie ma się więc czym chwalić. Słyszałam ostatnio od kilku osób, że tęskniły za moimi kolorowymi zdjęciami :) Zatem pokazuję to, co w naszym domu najbardziej kolorowe - pokój dzieci (raczej jego fragment), a także jego mieszkańców. Słowo daję, że zwariowani po mamusi :D
Pozdrawiam!!!!
Po pierwsze niemoc twórcza. Choć pomysłów multum, to jakaś taka rozleniwiona jestem i nie chce mi się zabrać do pracy.
W bólach tejże niemocy twórczej, która postanowiła zawieśić się w połowie pracy, powstała syrenka. Póki co bezimienna. Zosia się jej wstydzi 0_o a Tomi nie może przestać śmiać się z jej "cycusków". Co z tego dziecka wyrośnie, to ja nie wiem :)
Przy okazji pokazuję jakich sukienek doczekały się inne zosienkowe lale.
Mam tyle pomysłów na przeróbki, przemeblowania, innowacje w mieszkaniu, a nie mam możliwości wprowadzenia ich w życie. Nie mam jak jechać na giełdę, żeby kupić kluczowe elementy (stolik kawowy, szafka pod telewizor....) Jak w niedzielę, kiedy to handlują starociami, nie jest upał (a muszę jechać z półrocznym dzieckiem), to leje. Jak jest ładnie to nie mam pieniędzy. Słowo daję, szlag mnie czasami trafia. A takie mam piękne plany :)
Nic się zatem nie dzieje specjalnego, nie ma się więc czym chwalić. Słyszałam ostatnio od kilku osób, że tęskniły za moimi kolorowymi zdjęciami :) Zatem pokazuję to, co w naszym domu najbardziej kolorowe - pokój dzieci (raczej jego fragment), a także jego mieszkańców. Słowo daję, że zwariowani po mamusi :D
Pozdrawiam!!!!
Etykiety:
coś z niczego,
dekoracje,
lalki,
nasze mieszkanie,
Tomi,
Zosia
Subskrybuj:
Posty (Atom)