Targają mną tak rożne emocje.... W jednej chwili jestem wesoła, w drugiej się smucę, dopada mnie depresja, by za chwilę znów się uśmiechać. Jest mi ciężko, ale od początku....
Kiedy jakiś czas temu okazało się, że rzekoma przepuklina Tomaszka zniknęła i okazała się być wodniakiem jądra, odetchnęłam i cieszyłam się, że nie zdecydowaliśmy się na operację. Jednak los dybał na nas i ostatnio nie spodziewanie wylądowaliśmy z synkiem na pogotowiu. Pojawiła się przepuklina pachwinowa. Niewielka, ale nie ma na co czekać i konieczna jest operacja. Mamy już umówiony termin, na szóstego listopada. Boję się, jak diabli i choć lekarze powtarzają mi, że to "tylko" rutynowy zabieg, ja drżę o moje dziecko. To normalne, prawda? Będą kroić MOJE dziecko pod całkowitą narkozą. Jak mam się uspokoić? Coś strasznego, dlatego proszę Was o wsparcie duchowe, modlitwę, nie wiem, cokolwiek, co mu pomoże. Bardzo się boję.
Poniżej mój łobuziak kochany.

Mam dużo do szycia, wiele zaczętych, a nie skończonych projektów, mnóstwo pomysłów, ogólnie cierpię na chroniczny brak czasu, a gdy dopada mnie strach o Tomaszka i dół, także brak chęci. Mam niesamowitą huśtawkę nastrojów i nie mogę za to winić ciąży.
Co do szycia, nie wiem, jak się wyrobię ze wszystkimi zobowiązaniami, zwłaszcza, że maszyna do szycia się buntuje, łamiąc nagminnie igły. A ja nie mam czasu oddać jej do serwisu. Grrrr.... Z pocieszających spraw - lala dotarła do Pauli i choć Ona już ją pokazała i ja się pochwalę, bo przed podróżą zafundowałam jej specjalnie sesję zdjęciową. Oto lala dla Lenki.



A skoro już wspomniałam o ciąży, to wypadałoby się pochwalić brzuszkiem. Przecież to już 28 tydzień, szósty miesiąc, jest co pokazać, bo brzuch pokaźny. Przy Tomaszku też był wielki, pod koniec wyglądałam na dwunasty, nie dziewiąty miesiąc. Teraz też mnie to czeka :)
Dzidzia fika, kopie mamusię, a ja się z tego bardzo cieszę. I trzymam kciuki, by wszystko było w porządku.
Zdjęcie zrobione po powrocie z wesela brata mojego męża, na które wybraliśmy się w ostatnią sobotę. Wybaczcie wystraszoną minę. Nie mam bladego pojęcia dlaczego tak dziwnie wyszłam, zupełnie jak nie ja. Tak, czy inaczej, oto mój brzuszek.

A na sam koniec dodam, że Alewe organizuje apetyczne candy, a ja mam chrapkę na nagrodę.
KLIK!
EDIT!Zapomniałam o wyróżnieniach, które na mnie spłynęły niespodziewanie w liczbie ogromnej! W kolejnym poście się do nich ustosunkuję :) Potrzebuję czasu na ich ogarnięcie :)