środa, 25 lutego 2009

Rozmarzona i senna Marta

Jakiś czas temu pojawiła się w sieci piosenka mlodej piosenkarki Hanny Pestle. Pretenduje ona do umieszczenia jej na soundtracku do kolejnej części sagi Stephanie Meyer "Księżyc w nowiu". Tak bardzo urzekł mnie ten utwór, ta melodia. Za każdym razem przechodzą mnie ciarki, niezwykle się wzruszam.



A co u mnie? Czasu ostatnio brak na cokolwiek, poza tym calkowicie opuściła mnie wena. Nie jestem tym zachwycona. Tyle pracy na mnie czeka - lala dla Pauli i Jej Córeczki, babeczki, tajny projekt z Anią :) przeróbka kilku ciuchów, inne pomysły, których mam naprawde sporo, ale jakoś nie mogę zmusić się do działania, ech... Ogarnęła mnie senność i znurzenie. Ciężko mi wykonywać podstawowe, codzienne czynności. Zamyślam się często, popadam w jakieś dziwne odrętwienie, świat chwilami wydaje mi się nierealny. Mam nadzieje, że wkrótce to minie i znów zacznę funkcjonować na pełnych obrotach i wrzucać efekty mojej pracy na bloga. Może podejmę walkę z samą sobą i zmuszę się do działania? Dowiem się przy okazji ile we mnie samozaparcia i siły do walki ze swoimi słabościami i lenistwem.
A tymczasem włącze jeszcze raz powyższy utwór i oddam się rozmyślaniom :)
Przede mną obiad, pranie i dziecko biegające po mieszkaniu z zabawkowym żelazkiem w poszukiwaniu ubrań do prasowania :D
Pozdrawiam Was gorąco!

poniedziałek, 16 lutego 2009

Tak długo mnie nie było...

... jestem złym człowiekiem... Czy mi wybaczycie?
Miałam dużo zajęć, szycie, szycie i jeszcze raz szycie. Poduszka na zamówienie, babeczki, lala dla Pauli, nad którą wciąż pracuję no i wciągające, całkowicie absorbujące wielogodzinne rozmowy za Anią z naszej kochanej ruderki. Mowię Wam, tak dziwnych rozmów na gg nigdy nie prowadziłam, haha! Jest cudnie! Kocham cię Aniu!
W ogólnym zamieszaniu postanowiłam także skończyć coś dla siebie - poduszkę z różą. To taki malutki prezent walentynkowy ode mnie dla siebie :) Tkanina nie chciała współpracować, co zaowocowało kilkoma krzywiznami :/ I tak mi się podoba.
Całkiem sponatnicznie wyhaftowałam na niej słowa z wiersza Herberta "O róży" - "Słodycz ma imię kwiatu. Słodycz ma imię róża".


W samą porę przyszła wspaniała walentynka wykonana przez Lavandulę. Wygrałam ją na House of Art, hyhy. Jest ogromna, przepiękna i absolutnie zbereżna :) Mojemu mężowi koparka opadła, gdy mu ją wręczyłam. No popatrzcie sami na to cudo :D


Obiecuję grzecznie nadrobić wszelkie blogowe zaległości i jest mi przykro, że do nich doprowadzilam. Tak czasami bywa. Niestety. Muszę Wam się przyznać, że bardzo tęskniłam :)
A tak z ciekawostek dodam jeszcze, że wciągnęłam jeszcze kogoś w sagę Meyer - moją kochaną Babcię :D Uwielbia czytać, dosłownie połyka książki i przyjmie każdą na klatę, a Zmierzch wyraźnie jej się podoba. :D
Pozdrawia Was wszystkie i całuję mocno!

AAAAA!!!
Zapomniałam się pochwalić! Na blogu decobazaaru zachwalają moje wypieki, hyhy. O tutaj. Dziękuję Jaszmurko za cynk :D
:*

piątek, 6 lutego 2009

Inspiracja od Cath Kidston



Od dawna dosłownie umieram na widok przedmiotów ze strony Cath Kidston. W najbardziej rozpoznawalnym wzorze firmy (ten z różami) zakochana jestem na zabój od dawna. Pewnie nie tylko ja :) Postanowiłam coś z tym zrobić i mieć namiastkę CK i u siebie. A że od jakiegoś czasu po prostu kipię pomysłami, zainspirowałam się pewnym motywem i postanowiłam stworzyć coś swojego. Co? No co ja mogłam stworzyć? haha... poduszkę :) Póki co, jest w fazie produkcji. Czeka mnie jeszcze kilka decyzji bardziej, bądź mniej przemyślanych i pochwalę się efektem końcowym. Na razie mała zajaweczka :)
Najpierw powstał szkic ołówkiem, później go pokolorowałam, a tutaj na zdjęciu to już obrazek zmasakrowany długopisem po kalkowaniu na tkaninę :) Stracił swój urok :/


A tutaj w fazie wyszywania. Pewnie jeszcze coś zmienię w trakcie, bo inaczej nie byłabym sobą :) Rzadko pracuję z projektem, często po prostu idę na żywioł, więc kiedy mi się już zdarzy mieć plan, ta bardziej zbuntowana część mojej osobowości zaprowadza swoje własne porządki :)
Tkanina to cienki len w kolorze popielatym. Kiedyś ją już pokazywałam (klik).

czwartek, 5 lutego 2009

Jedyne

Zostałam zaproszona do tej zabawy przez Immacolę i Larę :) i w sumie nie wiem dlaczego. Przecież nie jestem scraperką :) Ale co tam, jak się bawić, to się bawić :) Dzięki dziewczyny, grzecznie wywiązuję się z zadania i przekazuję pałeczkę dalej.



1. Odpowiadamy na pytania:
- jedyny taki dzień
- jedyna taka noc
- jedyna taka chwila
- jedyne takie wydarzenie
- jedyna taka scraperka
2. Wklejamy zasady i banerek na swój blog.
3. Wywołujemy do zabawy 5 innych scraperek.
4. Powiadamiamy o zabawie również scraperkę z ostatniego pytania

Wypadałoby zatem odpowiedzieć na pytania...

Jedyny taki dzień - dzień mojego ślubu :) Wspaniały, pracowity, zabiegany, wyjątkowy!
Jedyna taka noc - yyyyyy..... chyba zachowam ją dla siebie :)
Jedyna taka chwila - chwila, w której narodził się mój synek.
Jedyne takie wydarzenie - pobyt w Pradze z moim mężem - to tam mi się oświadczył i tamte dni pozostaną na zawsze w mojej pamięci jako jedne z tych najpiękniejszych.
Jedyna taka scraperka - hmmm... i tutaj pojawia się kłopot. Podziwiam kilka profesjonalistek... Jednak niedoścignionym wzorem jest dla mnie Anna-Maria.

A do zabawy wywołuję: Jaszkę, Anię, Babsko, Juunkę i Anię z Poddasza.

wtorek, 3 lutego 2009

Prezent od Mamy

Moja kochana Mama wróciła do nałogu sprzed lat - do haftu kaszubskiego. Teraz poświęca mu każdą wolną chwilę. Bardzo się cieszę, że pierwszą rzeczą, jaką wyhaftowała, jest serwetka dla mnie :) Bardzo mi się podoba i tak bardzo przypomina mi dom rodzinny i dzieciństwo :)